W czasie jego życia model Kościoła, który znał, uległ gwałtownej i gruntownej przemianie.
W czasie jego życia model Kościoła, który znał, uległ gwałtownej i gruntownej przemianie. Co prawda wystąpienie Lutra w Wittenberdze i początek reformacji przypadły 20 lat przed jego narodzeniem, ale już Sobór Trydencki, który miał im zaradzić, rozpoczął swoje obrady, gdy Karol Boromeusz miał 7 lat. Potrzeba było jeszcze lat 18-tu i przybycia dzisiejszego patrona do Rzymu, żeby wszystko to, co miało być odpowiedzią Kościoła na zmieniające się czasy, zostało ostatecznie uchwalone i zapisane jako soborowe postanowienia. I Karol Boromeusz swoim zdecydowaniem w działaniu i przyznanymi mu przez papieża uprawnieniami, dzieła tego w roku 1563 dokonał. Cóż jednak znaczyłyby te wszystkie dekrety, gdyby nie zostały wprowadzone w życie? I to tutaj Karol Boromeusz zapisał się w historii Kościoła najmocniej. Jako kardynał i arcybiskup Mediolanu, największej i najliczniejszej diecezji we Włoszech, z żelazną konsekwencją zajął się jej reformą w duchu trydenckich postanowień, inicjując przy okazji zupełnie nowy model pełnienia biskupiej posługi. Taki, w którym pasterze "znają zapach swoich owiec" i nie boją się „ubrudzić sobie rąk” wypełniając powierzone im zadanie. Którzy nieustannie wizytują parafie, służą wiernym nie tylko głoszeniem Dobrej Nowiny, ale i wymierną pomocą materialną, którym sen z oczu spędza właściwe uformowanie posyłanych do ludu kapłanów. Prawda, że to bardzo aktualne postulaty? A 450 lat temu zainicjował je św. Karol Boromeusz, arcybiskup Meriolanu.