Alojzy Campidelli. Urodził się w ubogiej wiejskiej rodzinie niedaleko Rimini we Włoszech.
Alojzy Campidelli. Urodził się w ubogiej wiejskiej rodzinie niedaleko Rimini we Włoszech. Jako 14-latek z poręczenia proboszcza i właściciela pobliskiego majątku został przyjęty do pasjonistów, gdzie przyjął imię Piusa od św. Alojzego. Zmarł na gruźlicę w trakcie przygotowywania się do przyjęcia święceń kapłańskich. Koniec. Księga jego życia została zamknięta w 21 roku życia. Trumna z jego ciałem złożona w grobie. Nadzieje rodziny i jego współbraci przekreślone. Tak? No nie. I to nie tylko dlatego, że wspominamy go w dniu, w którym Kościół celebruje pamięć o wszystkich zmarłych, zachęcając nas, abyśmy modląc się za nich skierowali wzrok ku Zmartwychwstałemu i jego orędziu nadziei. Otóż Pius od św. Alojzego już za życia zrobił bowiem coś, co wyrwało śmierci jej oścień. Nie chodzi o to, że był pobożny. Ani że od dziecka miał wyjątkową duchową wrażliwość. To wszystko było oczywiście ważne i potrzebne, ale prawdziwy przełom w życiu brata Piusa dokonał się w jego życiu, gdy jako pasjonista, ofiarował swoją chorobę, która całkowicie przekreślała jego najgłębsze pragnienie bycia kapłanem, Najwyższemu i Wiecznemu Kapłanowi. Bo ofiarowanie życia Chrystusowi jest najwyższym powołaniem, do którego wezwany jest każdy człowiek. Pius od św. Alojzego uczynił to, łącząc swoją śmiertelną chorobę z Męką Pańską, dlatego choć umarł 2 listopada 1889 roku to żyje. I odbiera cześć jako błogosławiony. Szczęśliwy obecnością Boga.