Mieszkań wiele… J 14,1
Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.
Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.
Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.
W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach.
Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.
Mieszkań wiele… (J 14,1)
Wspomniany przez Jezusa dom Ojca – greckie oikia – nie oznacza budynku, miejsca przebywania (temu odpowiada oikos), ale atmosferę rodzinną, powstałą dzięki więziom. Różnorodność relacji w jej obrębie warunkuje odmienne sposoby przebywania; jest ich tak wiele, jak ludzi – i to opisuje Jezus w słowie mone, przetłumaczonym w Biblii Tysiąclecia jako mieszkania.
Przechodząc przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie, Jezus przeciąga na „drugą stronę”, w wieczność nasze kontakty z Bogiem – w taki sposób nam „przygotowuje miejsce” (topos – J 14,3). W momencie śmierci każdego z nas – będąc przy nas jak zawsze – przeprowadza nas przez te „drzwi” w dalsze życie, w pełnię doświadczania miłości Ojca i zero zła. Opowiada nam to dziś, abyśmy się zdecydowali z Nim przejść.
Ewangelia z komentarzem. Jezus przeciąga na „drugą stronę”, w wieczność nasze kontakty z Bogiem