- Polskie górnictwo państwowe przestanie istnieć mniej więcej za 15 lat – mówił w Radiu eM były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski.
Naszego porannego gościa pytaliśmy, czy podpisana 3 lata temu umowa społeczna rządu z górnikami dotycząca likwidacji górnictwa wciąż jeszcze obowiązuje. - Posługują się tym dokumentem, ale nie ma on żadnej rangi dokumentu o znaczeniu prawnym. Nigdy nie zatwierdził go rząd, nie przyjęto żadnej uchwały w tej sprawie. Jest to dokument oparty na podpisach sygnatariuszy – mówił Jerzy Markowski.
Dziś w ministerstwie przemysłu miało odbyć się spotkanie spotkanie przedstawicieli rządu i związkowców dotyczące właśnie umowy społecznej, ale zostało przeniesione na październik. - To, że termin został przesunięty dowodzi tego, że nie ma się czym pochwalić w zakresie realizacji tego dokumentu. Zupełnie łamie się harmonogram likwidacji kopalń, która następuje dużo wcześniej. Jedynym powodem, dla którego trzeba ten temat kontynuować jest potrzeba ratyfikacji przez Unię Europejską, która ma zalegalizować środki publiczne na likwidację górnictwa – mówił były wiceminister gospodarki.
Pytaliśmy też o to, czy 2049 rok jako datę zamknięcia polskiego górnictwa wciąż można traktować jako obowiązującą. - Jak patrzę na to, co się dzieje z najdoskonalszą kopalnią w Europie, jaką jest Bogdanka, która też ma kłopoty i może nie przeżyć najbliższych 5-10 lat, to śmiem twierdzić, że polskie górnictwo państwowe przestanie istnieć za mniej więcej 15 lat – stwierdził Jerzy Markowski. Dodał jednak, że do tego czasu nie zmieni się polska energetyka. - Prawdopodobnie albo zupełnie uwiesimy się na węglu importowanym z Azji, albo dopuścimy zagranicznych inwestorów do inwestowania w polskie górnictwo. Ten pierwszy wariant jest bardziej realny – dodał gość Radia eM.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.