Właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki... Łk 7,12b
Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a podążali z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy przybliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.
Na jej widok Pan zlitował się nad nią i rzekł do niej: «Nie płacz». Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, przystanęli – i rzekł: «Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!» A zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.
Wszystkich zaś ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: «Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg nawiedził lud swój». I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
Ewangelia z komentarzem. Małe trumny są zawsze najcięższeWłaśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki... (Łk 7,12b)
Małe trumny są zawsze najcięższe. Jest w tym powiedzeniu jakiś niewysłowiony żal i smutek. Trudno jest nawet próbować zrozumieć cierpienie rodziców, którzy stracili dziecko. Ten ból jest ogromny, niezależnie od wieku, w jakim ono odeszło. Żałobę często wzmacnia milczenie otoczenia i izolacja. Rodzice niekiedy czują się oceniani, ktoś inny próbuje ich naiwnie pocieszyć, mówiąc, że jakoś dadzą radę. Jezus postępuje inaczej. Zauważa tę kobietę i jej ból. Następnie Boską mocą wskrzesza jej ukochane dziecko. A co możemy zrobić my? Możemy zauważyć, poświęcić czas, ofiarować obecność i wysłuchać. Zwyczajnie towarzyszyć w żałobie. A jeśli coś mówić, to zapewnić, że „te dzieci żyją w Bogu” (św. Jan Paweł II).