Kruchość. Jeśli trzeba by wskazać jedną cechę, która opisuje dzisiejszą patronkę
Kruchość. Jeśli trzeba by wskazać jedną cechę, która opisuje dzisiejszą patronkę, to chyba najbardziej rzucającą się w oczy byłaby: kruchość. Nie tylko w sensie jej zdjęć, które zna cały świat: przygarbiona staruszka w sari na ulicach Kalkuty. Przecież zanim ugięła się pod ciężarem lat i obowiązków, wcześniej zmagała się z biedą w rodzinnej Macedonii, w której przyszła na świat w 1910 roku. Brak środków do życia - czy on nie sprawia, że doświadczamy kruchości swego życia? Albo praca nauczycielki w dalekich Indiach jako siostra ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Matki Bożej z Loreto? Co może być delikatniejszego od formowania drugiego człowieka. A jest jeszcze w życiorysie dzisiejszej patronki doświadczenie długoletniej duchowej oschłości, które sprawiało, że czuła się niczym puste, kruche naczynie i wyjście poza bezpieczne mury klasztoru, by odpowiadając na powołanie, stawić w pojedynkę czoła oceanowi cierpienia i biedy, zapełniających, ulice Kalkuty. Nawet, gdy z towarzyszących jej sióstr powstało zgromadzenie sióstr Misjonarek Miłości, cóż to było wobec rzesz potrzebujących? Kruchość i małość. A jednak Pan Bóg postanowił posłużyć się tą właśnie kruchością, by czynić wielkie rzeczy. Bo jak mówiła św. Matka Teresa z Kalkuty swoim współsiostrom: chodzi o to, by robić małe rzeczy z wielką miłością. O resztę zatroszczy się Bóg.