Dzisiejszy patron może budzić zaskoczenie.
Dzisiejszy patron może budzić zaskoczenie. Nie tym jednak, że był namiestnikiem Rzymu, który zrzekł się urzędu i wybrał życie benedyktyńskiego mnicha. Źródłem zdziwienia w jego kontekście nie jest także i to, że był pierwszym zakonnikiem, którego wybrano papieżem, choć nie miał nawet kapłańskich święceń. Co zatem sprawia, że rozpoczynający swój 14-letni pontyfikat 3 września 590 roku św. Grzegorz I może wprawiać nas w zakłopotanie? To nadany mu po śmierci tytuł: Grzegorz Wielki. Czy takie określenie pasuje do zwierzchnika Kościoła, skoro sam Chrystus mówił: "kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą"? Otóż pasuje, bo wielkość św. Grzegorza I mierzona jest właśnie jego oddaniem się w służbę Kościołowi. I to nie jest tylko taka kościelna retoryka. Jednolita liturgia rzymska, chorał gregoriański, prymat biskupa Rzymu, reforma życia kapłańskiego, służba ubogim i potrzebującym. To tylko wyimek z długiego katalogu spraw, które zainicjował dzisiejszy patron, a które dzisiaj budują tradycję Kościoła. Tak jak i 852 listy, w których zmiany te opisał i które tworzą – co nie zaskakuje przy kimś, kto dostał przydomek Wielki, św. Grzegorz I Wielki - największy zbiór epistolarny całej starożytności chrześcijańskiej.