Najlepszy z Polaków, Stanisław Aniołkowski (Cofidis) zajął ósme miejsce.
W czołówce klasyfikacji generalnej nic się nie zmieniło. Vingegaard ma przewagę 19 sekund nad Włochem Diego Ulissim (UAE Team Emirates) oraz 20 nad swoim kolegą klubowym Holendrem Wilco Keldermanem. Rafał Majka (UAE Team Emirates) zajmuje 20. miejsce ze stratą minuty i 59 sekund.
Etap ze startem i metą w Katowicach nie był zupełnie płaski, bo sporą część stanowił pagórkowaty odcinek po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Na starcie nie stanął lider klasyfikacji aktywnych Szymon Sajnok (Q.36.5), który wycofał się z powodów zdrowotnych. Pod jego nieobecność ucieczkę utworzyli Norbert Banaszek z reprezentacji, Szwajcar Johan Jacobs (Movistar Team) oraz Hiszpan Xabier Mikel Azparren (Q36.5).
Banaszek zapewnił sobie prowadzenie w klasyfikacji aktywnych, wygrywając lotne premie w Jaworznie i Mysłowicach, a rywalom zostawił premię górską (Jacobs) i specjalną (Azparren). Peleton zlikwidował akcję 12 km przed metą.
W końcówce doszło do kraksy, która wyeliminowała kilku sprinterów, m.in. byłego mistrza świata Duńczyka Madsa Pedersena (Lidl-Trek) i Niemca Phila Bauhausa (Bahrain Victorious)
"Finisz był chaotyczny, kraksy. W ostatniej chwili ominąłem Pedersena. Miałem dużo szczęścia" - opowiadał TVP Sport Aniołkowski, który po raz drugi uplasował się wśród dziesięciu najlepszych sprinterów. Dzień wcześniej w Prudniku zajął szóste miejsce.
Zwyciężył jeden z najlepszych sprinterów w stawce, Merlier. Już w ubiegłorocznym Tour de Pologne Belg pokazał klasę, wygrywając odcinki pierwszy i ostatni, w Poznaniu i w Krakowie.
W sobotę odbędzie się "królewski", najtrudniejszy etap tegorocznej edycji, z Wadowic do Bukowiny Tatrzańskiej.