Gdy dokuczają nam upały, nasze kroki kierujemy zwykle w miejsca gdzie możemy odetchnąć chłodnym powietrzem.
Gdy dokuczają nam upały, nasze kroki kierujemy zwykle w miejsca gdzie możemy odetchnąć chłodnym powietrzem. Ale Antypas, bo takie było pierwotne imię bohatera tej historii, zamieszkał w XI wieku w jaskini pod Kijowem bynajmniej nie dlatego, że szukał latem komfortu. On pragnął czegoś wręcz odwrotnego: surowego życia, które będzie stało w opozycji do wygód niedalekiego grodu i jego urodzenia. Zmienił nawet w tym celu imię na Antoni i faktycznie czas jakiś udało mu się pielęgnować owo surowe życie w pojedynkę. Właściwie to w czwórkę, bo oprócz niego w jaskini, dzięki stałej modlitwie, obecna była cała Trójca święta. Jednak im bardziej żyjąc w ten sposób Antoni zbliżał się do Boga, tym bardziej jego osobista świętość promieniowała z jaskini na cały otaczający świat. Promieniowała i przyciągała ludzi spragnionych Boga równie mocno jak on. I tak w stosunkowo niedługim czasie pojawili się uczniowie, a wraz z nimi konieczność poszerzenia jaskini, i przekształcenia jej ostatecznie w cerkiew. Żeby zapewnić dach nad głową swoim uczniom Antoni nakazał im budować dookoła małe groty-jaskinie, w których będą odtąd mieszkali, dając początek istniejącej po dziś dzień Ławrze Peczerskiej, najsłynniejszemu klasztorowi na Rusi, zwanemu matką monasterów. To było jednak później, bo wcześniej Antoni, przez 40 lat żył w odosobnieniu w swojej pieczarze, czuwając nad duchowym rozwojem swoim i swoich uczniów. Dlatego umierając 10 lipca 1073 roku został zapamiętany w Kościele jako św. Antoni Peczerski.