Pszczelarze z archidiecezji katowickiej spotkali się na Mszy św. polowej na polanie Hamerla w Lesie Murckowskim.
Abp Adrian Galbas uczestnicząc w corocznym spotkaniu i Mszy św. plenerowej śląskich pszczelarzy, podziękował im za ich obecność i przypomniał, że w Piśmie Świętym pszczoła jest wielokrotnie wspominana. – Wychwalana jest jej pracowitość oraz słodycz miodu. "Mała jest pszczoła wśród latających stworzeń, lecz owoc jej ma pierwszeństwo pośród słodyczy" (Syr 11,3), powie Księga Syracha. Ziemia Obiecana określana jest w Biblii jako ta, z której płynie mleko i miód, co dla ludów pustynnych było jasnym przekazem: jest to ziemia bogata, obfita i hojna (por. Pwt 27,3). Pszczoła znalazła także zaszczytne miejsce w liturgii Kościoła i to w jednym z najbardziej wzniosłych jej momentów, gdy w czasie Liturgii Wigilii Paschalnej, śpiewając Exultet czyli Orędzie Wielkanocne, Kościół wspomina pracowitą pszczołę, która wydała strugi wosku, którymi "karmi się" płomień wielkanocnej świecy, symbolizującej Chrystusa – wymieniał.
Wzrastamy w świętości
Nawiązując do niedzielnej Liturgii Słowa, metropolita katowicki przypomniał, że powołaniem każdego człowieka jest bycie świętym. – Ono jest realizowane w konkretnych powołaniach stanowych: w powołaniu do małżeństwa, do kapłaństwa, do życia zakonnego, czy do życia w pojedynkę. Ale te, w oderwaniu od powołania do świętości, będą mordęgą, często ponad ludzkie siły. Powołanie do świętości realizujemy także w powołaniach zawodowych. Ludzie to świetnie wyczuwają, mówiąc, że to jest lekarz z powołania, a ten adwokat minął się z powołaniem. Mając do czegoś powołanie, robimy to z pasją, z radością, kompetentnie i wytrwale, chcemy swoją pracę wykonywać jak najlepiej, zwłaszcza jako chrześcijanie. Wszystko czego się tkniemy chcemy, by było wysokich lotów, wiedząc, że w ten sposób nie tylko zarabiamy pieniądze, ale dajemy także świadectwo o naszej wierze i wzrastamy w świętości – zauważył abp Galbas.
Metropolita zwrócił także uwagę na jednego z bohaterów Liturgii Słowa – proroka Amosa, który "by z pewnością was – pszczelarzy – dobrze rozumiał". – Bycie prorokiem było powołaniem, które rozpoznał, którego nie za bardzo rozumiał, było wykonywane trochę „po godzinach”, jak hobby, ale wykonywane z niezwykłą kompetencją – przypomniał abp Galbas. Amos był również zawodowym nacinaczem sykomor. – Taki ktoś musiał w odpowiednim czasie naciąć szypułki owoców sykomory, by przyspieszyć ich dojrzewanie i zapewnić odpowiedni smak. Wymagało to przede wszystkim trzech cech: fachowości, cierpliwości i wyczucia czasu. Jeśli naciąłby sykomorę nieumiejętnie, po partacku, w niewłaściwym miejscu, jeśli zrobiłby to za wcześnie albo za późno, owoce by się zmarnowały. Podobnie, jeśli chciałby natychmiast widzieć efekt swojej pracy – popadłby w smutek, bo jego praca z początku nie wydaje żadnych owoców, a dopiero z czasem widać jej efekty, jeśli jest dobrze przeprowadzona. Czyż nie podobnych umiejętności wymaga praca z pszczołami: fachowości, cierpliwości i wyczucia czasu – zastanawiał się kaznodzieja.
Rodzaj pychy
Abp Adrian Galbas przypomniał także zebranym, że każdy człowiek jest powołany nie tylko do działania, ale także odpoczynku, a pierwszym, który odpoczął był Bóg. – Człowiek, który nie odpoczywa, biegnie od sprawy do sprawy, od roboty do roboty, coraz słabiej widzi sens tego co robi, coraz trudniej znaleźć mu też w tym radość. W ucieczce od odpoczywania, w pracoholiźmie jest też jakiś rodzaj pychy. Pyszni są ludzie, którzy sobie i innym, z dziwną złością w oczach, wmawiają, że nie mogą ani na chwilę wypuścić z własnych rąk steru codziennych obowiązków, bo – gdyby to zrobili – natychmiast i niechybnie cały okręt roztrzaskałby się o bezlitosne skały brutalnego życia. Właśnie takie gadanie podszyte jest brzydką pychą i możnowładczym przekonaniem o własnej niezastępowalności oraz strachem, że a nuż się okaże, że beze mnie inni zrobili to lepiej niż ze mną – mówił.
Na koniec abp Galbas złożył pszczelarzom życzenia, cytując wiersz Marii Konopnickiej "Pszczoły":
"Ej, nie płonne nasze poty,
Ej, nie gorzkie plony pól,
Póki rój ten szczerozłoty
Miody życia niesie w ul (...)".