Górnik, którego ratownicy szukali po wstrząsie w kopalni Rydułtowy, żyje. W sobotę ratownicy odnaleźli go pod ziemią. Poszukiwania trwały ponad dwie doby.
Żyje ostatni górnik odnaleziony po czwartkowym wstrząsie w kopalni Rydułtowy. - W tej chwili pracownik jest transportowany na powierzchnię. Ten transport może potrwać około 2 godzin - powiedzieli przedstawiciele kopalni na konferencji prasowej o 15.30.
Stan górnika można ocenić jako dobry. Ratownicy nawiązali z nim kontakt. Z informacji przekazanych na konferencji prasowej wiemy, że w pierwszych chwilach po odnalezieniu go pod ziemią - miał trudności z oddychaniem, "kiedy próbowano go położyć". Najlepiej oddychał w pozycji siedzącej.
Odnaleziony, żywy górnik pracuje jako sztygar oddziału elektrycznego. Ma 32-lata
- Górnik wjechał na powierzchnię po godz. 17.00. O 18.15 został przekazany LPR. Oficjalnie zakończono również akcję po wycofaniu 60-70 ratowników - przekazał w sobotę Polskiej Agencji Prasowej Witold Gałązka z PGG.
Akcja ratunkowa trwała od czwartku, od godzin porannych. Późnym popołudniem w czwartek ratownicy dotarli do pierwszego z zaginionych górników. Lekarz stwierdził jego zgon. Poszukiwania drugiego górnika trwały aż do dzisiaj. - Nie mieliśmy żadnych sygnałów od górnika, aż do momentu kiedy ratownicy do niego dotarli. Cały czas wierzyliśmy, że idziemy po żywego - przekazali przedstawiciele kopalni.
W rejonie wstrząsu było w sumie 78 pracowników. 76 udało się ewakuować. Z tej grupy dziś czterech przebywa jeszcze w szpitalach.