Bez miłości nasze apostolstwo będzie bezduszne ‒ mówił w Tuchowie abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. odpustowej w tamtejszej Bazylice pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. W sanktuarium trwa Wielki Odpust Tuchowski, na który przybywa do Tuchowa nawet 150 tysięcy pielgrzymów.
Metropolita katowicki przypomniał o tym, co jest istotą pobożności maryjnej praktykowanej w Kościele. – Ta nie jest po to, byśmy się rzewnie powzruszali z powodu Maryi, nie jest też po to, byśmy tylko przyszli co roku, albo i częściej do tego, lub innego sanktuarium maryjnego, nie jest również po to, byśmy codziennie odmawiali różaniec, lub inne modlitwy. To wszystko jest oczywiście ważne i bardzo ważne, ale są to jedynie środki – mówił arcybiskup.
Dodawał, że istota jest w upodobnieniu do Matki Jezusa. – Mamy, patrząc na Maryję, przedstawianą w tylu różnych wspaniałych wizerunkach; obrazach, malowidłach i rzeźbach, starać się do Niej coraz bardziej upodobnić. Nie zewnętrznie, przez taki, czy inny wygląd twarzy czy ciała, ale przez podobieństwo wewnętrzne. Zbliżać się do Jej sposobu przeżywania codzienności, do Jej sposobu budowania relacji z Chrystusem, z bliźnimi i z samą, lub samym sobą – powiedział.
Zauważył, że Maryja jest z Kościołem wiernie, jak wiernie była ze swoim Synem. Uczy nas także prawdziwego apostolstwa. Arcybiskup nawiązał do ruchu Akcji Katolickiej, którego członkowie byli obecni podczas uroczystości. Za Soborem Watykańskim II przypomniał, że każdy na mocy chrztu świętego jest apostołem, odpowiedzialnym za wiarę drugiego. – Nie tylko każdy wyświęcony, nie tylko ten, komu dano sakrę biskupią, nie zakonnie konsekrowany, czy konsekrowana, ale ochrzczony i to każdy. (…). W sposób zgodny ze swoim stanem życia, z posiadanymi talentami i charyzmatami, z możliwościami, ze swoją sytuacją życiową, ale każdy – zaznaczał.
Wskazywał, że apostolstwo własne świeckich polega przede wszystkim, na tym, że świeccy po prostu żyją po chrześcijańsku w normalnym, codziennym świecie. Zajmują się sprawami świeckimi po myśli Bożej. ‒ Sprawy świeckie to życie osobiste, małżeńskie, wychowanie dzieci, rodzina, życie zawodowe i postzawodowe, akademickie, to świat polityki, kultury, mediów, zainteresowań, czasu wolnego…(…) To wszystko mogę przeżywać po-bożemu i nie po-bożemu ‒ powiedział abp Galbas. Te sprawy i czynności przyczyniają się ”do uświęcenia świata”. Tak wygląda podstawowe apostolstwo świeckich.
Jak zaznaczał hierarcha, ono wymaga stałej chrześcijańskiej formacji, czyli katechezy parafialnej i szkolnej. ‒ Identyczne jest zadanie katolickich mediów, które mają być po to, by przekazywać chrześcijański i katolicki punkt widzenia w sposób atrakcyjny i nowoczesny, nie zaś być przestrzenią nudy, taniego banału i nie wiadomo czego. Mają stawiać prawdziwe pytania i szukać poważnych odpowiedzi, a nie jedynie powtarzać stare i cudze ‒ podkreślił.
Sobór uczy także, że drugim wymiarem apostolstwa świeckich jest wspieranie duchownych. To apostolstwo polega na tym, że człowiek świecki pomaga duchownemu: biskupowi i księdzu. ‒ Pomaga mu poprzez konkretne i kompetentne doradztwo, np. w Radach Parafialnych, Duszpasterskich, czy Ekonomicznych, w zarządzaniu wieloma instytucjami i sprawami. (…) To także zdolność do krytyki działań duchownych. Krytyki twórczej, choć nie od razu publicznej ‒ przekonywał.
Zachęcał do wystrzegania się krytykanctwa i uogólniania wobec duchownych. Do relacji dojrzałej, bez „podejrzliwości, nieufności i permanentnego bycia na kontrze”. Mówił o współpracy świeckich i duchownych. ‒ Mamy wspólne powołanie do świętości. Jesteśmy w jednym Kościele. Możemy współpracować. Ani świecki nie jest gorszy od duchownego, ani duchowny od świeckiego, ale też jeden od drugiego nie jest kimś lepszym ‒ przypomniał i taką współpracę nazwał synodalnością. „Miłość jest jakby duszą apostolstwa”, to dosłowny cytat z Soboru ‒ mówił arcybiskup. ‒ Miłość do Kościoła i miłość w Kościele. Bez niej nic nie pójdzie! Bez niej, nasze apostolstwo będzie bezduszne ‒ dodał.
Jak przykład apostolstwa motywowanego miłością ukazał Maryję. ‒ Nie chodzi o podejmowanie rzeczy przekraczających nasze możliwości i siły. Pan nie chce od nas działań niemożliwych i niezwykłych. Pragnie, byśmy zrobili tylko to, co możemy i tak jak możemy, by drugiemu choć trochę pomóc, by mu ulżyć, by otworzyć go na dar zbawienia ofiarowany każdemu w Chrystusie ‒ wskazywał.
Zawracając się do członków Akcji Katolickiej, zachęcał ich do aktywności i działania. ‒ Nie bądźcie obojętni i nie bądźcie bezczynni. Oby w Akcji Katolickiej było jak najwięcej „akcji”, czyli konkretnego, motywowanego ewangelicznie, bezinteresownego działania ‒ mówił. ‒ Zareagujmy na prośbę Chrystusa i Maryi. Podejmijmy nasze apostolstwo. Wtedy pobyt tu będzie nie lipcową wycieczką, ale prawdziwą pielgrzymką ‒ dodał.