107,6 FM

Św. Tomasz Morus

Daj mi takiego ducha, który by nie znał znużenia, szemrania, wzdychania, skargi, i nie pozwól, bym się zbytnio zadręczał (…)

„Panie, daj mi prosty umysł, bym umiał gromadzić skarby ze wszystkiego, co dobre, i abym się nie przerażał na widok zła, ale raczej bym potrafił wszystko dobrze zrozumieć.
Daj mi takiego ducha, który by nie znał znużenia, szemrania, wzdychania, skargi, i nie pozwól, bym się zbytnio zadręczał (…) [tym co się nazywa] moim „ja”. Panie, daj mi poczucie humoru. Udziel mi łaski rozumienia żartów, abym potrafił odkryć w życiu odrobinę radości i mógł sprawiać radość innym.” Czy to nie jest piękna modlitwa? Szczególnie ujęła mnie ta prośba o poczucie humoru. Ale najciekawsze jest to, że jej słowa ułożył i codziennie ją odmawiał prawnik, Tomasz Morus. Ten Londyńczyk z urodzenia, uczeń kardynała Mortona, królewskiego kanclerza, długo szukał dla siebie właściwego miejsca. Najpierw był wziętym adwokatem, potem parlamentarzystą, kartuzem, czyli mnichem eremitą, następnie mężem, ojcem, sędzią o tak nieposzlakowanej reputacji, że dostrzegł go sam król Henryk VIII i obdarzył tytułem szlacheckim, funkcją przewodniczącego sądu królewskiego, a w końcu uczynił drugim człowiekiem po sobie w królestwie, czyli kanclerzem państwa. Dlaczego zatem Tomasz Morus skończył swój żywot ścięty mieczem w roku 1535? Bo był prawnikiem i katolikiem o nieposzlakowanej reputacji. I dlatego, gdy Henryk VIII ogłosił się najwyższym zwierzchnikiem Kościoła katolickiego w Anglii, Tomasz Morus nie tylko decyzji tej nie uznał, ale zdecydowanie zaprotestował przeciwko temu złu i łamaniu prawa. Wolał oddać głowę pod miecz władcy, niż stracić twarz przed Bogiem. I dlatego wspominamy go dzisiaj jako świętego. 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy