– Te wybory były właściwie plebiscytem. Wiele osób poszło głosować nie koniecznie na opozycję, ale przeciwko władzy – tak o wyborach z 4 czerwca 1989 r. mówi dr Bogusław Tracz z Oddziałowego Biuro Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach. Podkreśla, że w wielu grupach zawodowych głosowano jednak na ekipę komunistycznej władzy, zwłaszcza w grupach związanych z „upaństwowioną” kulturą, także wśród dziennikarzy, czyli w środowiskach, którym PZPR gwarantowała stabilizację i bezpieczeństwo.
Gość audycji „Bagaż przeszłości” zwraca uwagę, że komuniści nie spodziewali się, że wyniki wyborów będą dla nich aż tak dużą klęską. Jego zdaniem stali się zakładnikami własnych sondaży, w których prawdopodobnie duża część społeczeństwa nie ujawniała, jakie ma naprawdę poglądy. – Myślę, że plan był taki, żeby wejść w dialog z opozycją i trochę zrzucić na nią koszty reformy gospodarczej. Nie chciano też dopuścić do kolejnych strajków, liczono, że częściowy udział opozycji we władzy, uspokoi nastroje społeczne – tłumaczy dr Tracz. Przypomina też, że do w wyborach 4 czerwca 1989 r. kandydowali nie tylko przedstawiciele władzy z jednej strony i strona solidarnościowo-opozycyjna z drugiej, ale wystartowali także kandydaci bardziej radykalnej opozycji – m.in. Konfederacja Polski Niepodległej czy znany śląski opozycjonista Kazimierz Świtoń, który w Bytomiu rywalizował o mandat posła z Adamem Michnikiem.
Dr Bogusław Tracz zauważa, że kampania wyborcza strony solidarnościowo-opozycyjnej była prowadzona w bardzo nowoczesny sposób, przy jej tworzeniu skorzystano z pomocy ekspertów i związkowców francuskich. – Była bardzo czytelna, hasłowa, w stylu zachodnim – wyjaśnia.
Historyk przypomniał także wcześniejsze wybory, jakie odbywały się w PRL. Zaznaczył, że po tych z 1947 r. opozycji w ogóle nie dopuszczano już do startu w wyborach. – Nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy. Ta zasada wymyślona przez Józefa Stalina obowiązywała w Polsce do 1989 r. – powiedział. Dopiero po stanie wojennym władza zaczęła coraz bardziej skłaniać się do rozmów z opozycją i częściowego przeniesienia na nią odpowiedzialności za sytuację w kraju.
Bagaż przeszłości bywa różny… trochę ciężki, trochę lekki. Są w nim i wygrane bitwy, i przegrane wojny, powstania, plebiscyty, szlachecka wolność, ułańska fantazja, katyńskie guziki… Co w nas pozostawiła historia? Jak nas ukształtowała i czego nauczyła? O tym Sylwester Strzałkowski rozmawia z gośćmi audycji „Bagaż przeszłości. Rozmowy historyczne”.