- Nie oczekuję wcale, żeby ktoś już dzisiaj do mnie przychodził i składał mi jakiekolwiek gratulacje, bo jest 8 meczów do końca, sezon jest w grze - mówi Radiu eM trener GKS-u Katowice Rafał Górak. Katowiczanie są coraz bliżej gry w barażach o piłkarską ekstraklasę.
Mateusz Kornas, radio eM: Gościmy na Bukowej w Katowicach, z nami trener GKS u Katowice, kto by powiedział najlepszej drużyny w tym roku w Fortuna Pierwszej Lidze, Rafał Górak, dzień dobry.
Rafał Górak, trener GKSu Katowice: Dzień dobry.
Panie trenerze, powiedziałby pan o sobie, że jest pan uparty czy cierpliwy?
Kiedyś bym powiedział, że na pewno cierpliwy, a dzisiaj ta upartość rzeczywiście jest do mnie też bardzo mocna, wyrównały się te wartości.
Po rundzie jesiennej, 11. miejsce, teraz jesteście na 3. miejscu w tabeli barażowym, dającym prawo do gry w barażach o Ekstraklasę. Tracicie zaledwie 5 punktów do miejsca dającego awans bezpośredni. W czym tkwi sekret tej metamorfozy zespołu?
Nie no, jak państwo na pewno wiecie, też nie jestem krótko trenerem GKS u Katowice, tylko kończę piąty sezon, także wydaje mi się, że metodyka, cierpliwość, upartość, te wszystkie rzeczy, które w sobie mam w jakiś sposób też się na zespół przelały i graliśmy naprawdę bardzo dobrze, tylko tych punktów nam trochę uciekło i to było wtedy bardzo, bardzo dla nas trudne.
Wytrzymaliśmy ten bardzo trudny moment takiego ogólnego niezadowolenia i za to muszę bardzo pochwalić zespół, bo tu jest największy sekret i siła. Oni bardzo wspierali mój pomysł na to, w jaki sposób ta drużyna ma grać, w jaki sposób trenować, w jaki sposób to wszystko wygląda u nas wewnątrz. I tą odpowiedzią jest po prostu to, mam świetnych ludzi koło siebie, mam bardzo, bardzo, bardzo pracowitych i upartych piłkarzy i to przynosi jakieś efekty.
A czy to jest tak, bo wiele się mówi w piłce o szczęściu, że po prostu szczęście zaczęło się uśmiechać? Czy z ręką na sercu na przykład może pan powiedzieć, że to jest tylko zasługa szczęścia, czy też w tej drużynie coś drgnęło, jeżeli chodzi jednak o grę?
Element szczęścia w piłce nożnej, jeśli chodzi w ogóle o dyscypliny zespołowe, ma największy element wpływu na wynik. To jest fakt, to jest sprawdzone. W każdej innej dyscyplinie, kiedy o wiele więcej punktów decyduje o końcowym wyniku, to szczęście nie przechyli po prostu tego wyniku niekiedy na siebie. Jednak wydaje mi się, że na piłkarskie szczęście i na to, jak te szczęście wygląda, to jednak trzeba umieć zapracować. Wydaje mi się, że drużyny, które są po prostu lepsze tego piłkarskiego szczęścia, mają po prostu ciut więcej, tak to jest. I trzeba podzielić, ja to zawsze też dzielę, że piłkarskie szczęście, a fart. Bo fart to jest rzeczywiście element przypadku, a piłkarskie szczęście to nie jest element przypadku. Piłkarskie szczęście to jest efekt pracy i wydaje mi się, że jeżeli jesteś lepszy, to tego piłkarskiego szczęścia masz po prostu więcej.
Czyli można rozumiem powiedzieć, że jesteście lepsi po prostu na wiosnę. Nie chodzi tyle o fart, ile faktycznie coś się zmieniło w grze. A na przykład czy, czy mówiąc konkretnie, wyniki wydolnościowe zespołu są lepsze? Bo w zeszłej rundzie traciliście dużo goli w końcówkach. Teraz chociażby wygrany mecz z Lechią Gdańsk, w dziesiątkę, w doliczonym czasie gry, więc tu też widać zmianę.
To znaczy, żeby tylko dopowiedzieć, że nie bierze się to z jakichś tam elementów, że pod wynik teraz cokolwiek chcę powiedzieć. Jesteśmy bardzo mocno monitorowani systemem Catapult od pierwszego momentu, kiedy jestem w GKSie Katowice. Także jest to na najwyższym poziomie system monitorowania zawodników na treningu, w czasie meczy. Także wszystko naprawdę dokładnie wiemy.
Od pięciu lat ta drużyna wykonuje progres, bo w przygotowaniu motorycznym to nie działa tak, że ten progres będzie od razu bardzo mocno widziany na przykład pracą trzymiesięczną. To można zwiększyć, coś polepszyć na bardzo krótki okres. Jeśli chodzi o cykl pracy i żeby powiedzieć, że cyklicznie drużyna poprawia swoje walory wydolnościowe, siłowe i tak dalej, czyli motoryczne, potrzebny jest bardzo mocny cykl. I ja mogę z ręką na sercu powiedzieć, że drużyna wykonuje cały czas progres. Także na pewno jesteśmy lepsi niż byliśmy na przykład teoretycznie wczoraj.
Natomiast to nie są takie różnice, które powinny zaraz powiedzieć, że "o teraz drużyna jest lepsza motorycznie i ona dlatego teraz wygrywa". Nie, bo to są małe różnice. To nie są takie różnice ogromne wśród zawodników. Są lepsi, cały czas są lepsi. Natomiast drużyna jest dobrze przygotowana już od wielu, od wielu sezonów i to nie jest absolutnie ani problem w tym, że wtedy nie wygrywamy, ani problem, że wygramy. Drużyna GKS w Katowice naprawdę biega i jest pod względem motorycznym naprawdę na dobrym poziomie.
Panie trenerze, teraz trochę może trudniejsze pytanie, jak wyglądają pana relacje z prezesem? Bo w styczniu jeszcze sygnalizował, że być może się rozstaniecie latem. Pan dokończy kontrakt, a potem do widzenia.
Szef zawsze będzie moim szefem i ja zawsze do tego bardzo pokornie pochodziłem. Nigdy nie zamierzałem publicznie nikogo krytykować ani chwalić mojego szefostwa. To są ludzie, z którymi ja spotykam się w klubie i naszym obowiązkiem jest doprowadzać do tego, żeby GKS w Katowicach po prostu był silnym klubem. Jeżeli mamy różnicę zdań i coś wpływa na to, że niestety zewnętrznie się w jakiś sposób w pewnym momencie się coś chwieje, to wydaje mi się, że prezes jest facetem po pięćdziesiątce. Ja jestem facetem po pięćdziesiątce i mamy parę miejsc w klubie, gdzie można usiąść i ewentualnie sobie pewnego rodzaju rzeczy wyjaśnić. Nie mam absolutnie jakichś większych problemów z prezesem i wydaje mi się, że prezes nie ma większych problemów ze mną.
Panie trenerze, w ostatnim wywiadzie w Radiu M mówił pan coś takiego, że „każdemu kibicowi mogę spojrzeć prosto w oczy, bo jeżeli jemu dobro GKS-u Katowice leży na sercu, to spotkał faceta, któremu dobro GKS-u tak samo leży na sercu. Nigdy nie zaniedbałem ani jednego dnia swojej pracy”. I dzisiaj ta praca procentuje. A jak pana relacje z kibicami, jak pan dzisiaj to czuje, czy trochę się ta karta odwróciła, czy te dobre wyniki nieco pozwoliły to zaufanie przywrócić?
Nie dbam za bardzo o to, że po prostu będę chodził i pytał czy teraz jest dobrze, czy teraz ktoś mnie ocenia dobrze, lepiej czy gorzej. To, co zacytowano i to, co jest powiedziane wcześniej, to co pan przeczytał, to jest fakt i to się nigdy nie zmieni. I po prostu moją rolą jest bycie trenerem. Kibica, wiadomo, rolą jest kibicowanie, to są trochę różne role - i tak razem byśmy na pewno chcieli, żeby GKS wygrywał. Także ja powiem szczerze, że nie jest łatwo, kiedy kibic jest od ciebie odwrócony, nie jest łatwo. Wtedy wypowiadałem te słowa, kiedy było do mnie odwrócony i ja nie miałem problemu, żeby tych słów wypowiadać. Dzisiaj ja nie oczekuję wcale, żeby ktoś już dzisiaj do mnie przychodził i składał mi jakiekolwiek gratulacje, bo jest 8 meczów do końca, sezon jest w grze. I na razie jestem bardzo zafokusowany na tym, żeby drużyna po prostu realizowała swoje cele i dla mnie najważniejsze jest jednak to, co mówi do mnie zespół, drużyna. Jeżeli my będziemy wygrywać, jeżeli GKS Katowice będzie przynosił zwycięstwa, to ludzie to docenią. Ja czekam zawsze na sprawę finalną. Ja jestem piąty sezon w GKS Katowice i w każdym sezonie miałem coś do wykonania. I wydaje mi się, że nigdy ludzi, którzy na to patrzą sprawiedliwym i nieemocjonalnym, takim pomeczowym okiem, czyli okiem takiego wyniku, i to nie jest teoria do wyniku, tylko cała taka rzetelna ocena, to wydaje mi się, że wiele osób mówi, że "facet realizuje to, co trzeba".
Ale tak jak powiedziałem, ja nie dbam o to na takiej zasadzie, że po prostu o to proszę, czy w jakiś sposób chciałbym, żeby ludzie mnie dobrze postrzegali. Dla mnie moja robota jest najważniejsza.
To jest niesamowite, bo przeciwko panu byli kibice. Były sugestie też od prezesa, że to będzie ostatni pana sezon. Było dużo tych takich przeciwności. No i same wyniki, brak szczęścia, brak fartu, jakkolwiek to nazwać. Przyszedł zimą tylko jeden piłkarz, reprezentant Estonii, Martin Kuusk. A mimo to, jest ta metamorfoza zespołu. To pokazuje też jak ta piłka jest przewrotna, jak czasem właśnie, chyba potrzeba cierpliwości.
Tak, to by można było długo na ten temat rozmawiać. Ja naprawdę, kiedy wiedziałbym, że nie ogarniam, kiedy wiedziałbym, że nie daję rady, kiedy wiedziałbym, że drużyna nie realizuje tego, co chcę robić, kiedy tracę wpływ po prostu na coś, co jest bardzo istotne z mojego punktu widzenia pracy jako trenera, to na pewno bym zrezygnował, na pewno nie byłbym jednego dnia dłużej w GieKSie.
Natomiast wtedy, kiedy wszyscy się, można powiedzieć, ode mnie odwrócili i w zasadzie wszyscy stwierdzili, że to już jest koniec, ja wiedziałem, jak zespół pracuje, ja wiedziałem, jak jest bardzo mocno skoncentrowany, ja wiedziałem, jak blisko jesteśmy tego, żeby po prostu te mecze były wygrane.
A w związku z tym, że jestem uparty, a zawsze byłem cierpliwy, to powiedziałem, no to się sam ze sobą może założymy, jak to będzie potem. I na razie mówię, ja nie mam jakiejś głupiej satysfakcji z niczego, bo jest 8 meczów do końca.
Teraz przed panem chyba jeszcze większe wyzwanie, bo rosną oczekiwania, można powiedzieć, że trochę sprawiliście niespodziankę na wiosnę, że tak zaczęliście punktować, no ale teraz rzeczywiście i oczekiwania kibiców i apetyty wzrosły, no bo ta Ekstraklasa jest już blisko, by nie powiedzieć bardzo blisko, przynajmniej te baraże. To też dla zespołu kolejna przeszkoda, właśnie kolejne wyzwanie, coś z czym musi się zmierzyć, bo to trochę nowa sytuacja.
Oni są wydaje mi się też, w takim emocjonalnym momencie jak ja. Naprawdę było tak, że wiedzieliśmy, że trochę wszyscy już jakby zamknęli ten sezon, że on się już nie uda, że on będzie skończony. A to są młodzi, bardzo ambitni ludzie, ludzie, którzy naprawdę mają swoje marzenia, swoje ambicje, którzy chcą grać, wygrywać, którzy chcą przecież grać w Ekstraklasie. Wiele razy widziałem, jak rodzi się u nich taka piłkarska złość, że udowodnimy, bo jesteśmy naprawdę blisko. I to jest może bardzo dobre, może właśnie w sporcie o takie rzeczy chodzi. Ja tylko mogę powiedzieć, że my nie będziemy nic zmieniać, ani nic diametralnie nie zmienialiśmy. Pracujemy dalej na najwyższych obrotach i na najwyższych standardach, jakie możemy tutaj w GKS-ie po prostu mieć.
A jak piłkarze podchodzili do tego trudnego okresu jesienią, kiedy mieliście 8 czy 9 meczów bez wygranej? Trzeba było dużo z nimi rozmawiać, pracować mentalnie. Jak oni to przeżywali?
To znaczy niewątpliwie wtedy pewnego rodzaju zderzakiem tych emocji byłem ja, bo na mnie wtedy najwięcej się to wszystko skumulowało. Ale widziałem w nich, że po prostu to jest trudne, kiedy drużyna 8 meczów pod rząd nie wygra, a kiedy w szatni cały czas byśmy chcieli mówić, przecież dobrze gracie. No to w końcu ktoś może powiedzieć, "facet, no co my dobrze gramy, jakbym przegrywamy?" Przecież nie wygrywamy to, co pan gada, że dobrze gramy." Też może być przecież taki problem. Dlatego jest bardzo ważna cały czas taka metodyczna praca z zawodnikami.
Trzeba bardzo dużo z nimi rozmawiać, trzeba bardzo dużo tłumaczyć swój pomysł na to wszystko, trzeba trenować i wymagać od nich rzeczy, które oni też bardzo dobrze rozumieją. I wtedy jest szansa, że się wyjdzie z każdego kryzysu. Na tym polega, wydaje mi się, cały fenomen sportu, że ludzie, którzy mają taką metodyczność w sobie, wychodzą z kryzysów. A ci, którzy po prostu nie dają rady, to po prostu pękają i odchodzą. Myśmy podjęli inną decyzję z zawodnikami, że będziemy się trzymać i do końca udowodnimy, że nasza praca się obroni. I mam nadzieję, że po tym sezonie będziemy mogli powiedzieć, że się obroniła, bo na razie mówię, sezon trwa.
Leci pana piąty rok w GKSie Katowice. Czuje się pan tu jak w domu?
Wcześniej jeszcze dwa lata, także ja już tutaj się czuję bardzo mocno w domu i GKS to jest na pewno część mojego domu na tym świecie i zawsze tak będzie.
A planuje pan przeprowadzkę na lato?
Powiedziałem sobie i moim zawodnikom, że jestem w takim może też dojrzanym momencie i postanowiłem mniej planować, a bardziej doświadczać. Najbardziej mnie interesuje to, co będzie w meczu z Odrą.
Życzymy zwycięstwa z Odrą o pole i awansu do ekstraklasy. Trener Rafał Górak, trener GKS u Katowice był z nami. Dziękujemy bardzo.
Bardzo mi miło, dziękuję.
Rozmawiał Mateusz Kornas.