Strażacy zakończyli akcję poszukiwawczo-ratowniczą w poniedziałek po południu. To umożliwiło rozpoczęcie wstępnych oględzin zniszczonej części bloku - z udziałem prokuratora oraz biegłych i inspektora nadzoru budowlanego. Ewakuowani mieszkańcy mogli potem przy asyście strażaków zabrać z mieszkań najpotrzebniejsze rzeczy.
Jak powiedziała PAP w środę rzeczniczka tyskiego magistratu Ewa Grudniok, o ile mieszkańcy sąsiednich klatek schodowych są u siebie, nie jest to możliwe w klatce nr 4 z 49 mieszkaniami. Nadal trwają bowiem prace Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego nad formalną decyzją odnośnie użytkowania tej klatki. Problemem pozostaje też stan części mieszkań.
Po wybuchu w mieszkaniu na parterze zniszczony został strop - zniszczonych jest też wiele okien i drzwi. Odcięte są media - poza gazem w całej klatce nie ma prądu i wody. To powoduje, że do czasu przeprowadzenia remontów - na podstawie decyzji i wskazań, które wyda PINB - mieszkanie tam jest niemożliwe.
Z informacji Grudniok wynika, że od poniedziałku z pomocy tyskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej - w celu przenocowania i zapewnienia posiłków - skorzystało kilka osób. Zdecydowana większość mieszkańców korzysta na razie z pomocy rodzin i znajomych. Miasto zebrało już jednak informacje, że 36 rodzin będzie potrzebowało lokali zastępczych.
"Jutro rozpoczynamy wydawanie kluczy do lokali zastępczych rodzinom, które zgłosiły taki akces. Mamy na teraz ok. 25 takich lokali, mamy też dziewięć miejsc nad basenem (chodzi o lokale w kompleksie Wodnego Parku Tychy - PAP). Są to lokale przygotowane; gdy przyjmowaliśmy uchodźców z Ukrainy, m.in. tam ich lokowaliśmy" - zasygnalizowała Grudniok.
"Na dzisiaj mamy lokale dla wszystkich, którzy się zgłosili. (...) Staramy się każdemu, kto potrzebuje, zapewnić dach nad głową, niektórym też wyżywienie, bo to też już załatwialiśmy” - przekazała rzeczniczka. Dodała, że część rodzin jeszcze w środę wraz ze strażakami odwiedzała mieszkania w klatce nr 4, aby zabrać potrzebne rzeczy.
Śląska policja zapewnia, że wraz ze strażakami pilnuje, aby miejsce zdarzenia było zabezpieczone przed przedostaniem się do niego osób postronnych. Policjanci rozpoczęli już w poniedziałek - z udziałem prokuratora - wyjaśnianie przyczyn i okoliczności zdarzenia. Prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.
Tyski samorząd uruchomił konto (nr 66 1240 2975 1111 0011 3700 6653), aby skoordynować działania pomocowe dla poszkodowanych. Zbiórkę w tyskich kościołach zapowiedział też proboszcz miejscowej parafii św. Krzysztofa.
Poniedziałkowy wybuch był silnie słyszalny i odczuwalny w Tychach i okolicach. Według relacji tyskich samorządowców w samym budynku spowodował m.in. zniszczenie okien do czwartego piętra; zniszczona została też zewnętrzna ściana na parterze, gdzie nastąpił wybuch. Śląska policja podała, że elementy konstrukcyjne i wyposażenie mieszkań rozrzucone zostały na kilkadziesiąt metrów.
Po wybuchu do szpitali trafiło ogółem siedem osób: w tym jedna, młody mężczyzna z mieszkania, w którym doszło do wybuchu, w bardzo ciężkim stanie. Po zaopatrzeniu w szpitalu specjalistycznym w Katowicach Ochojcu miał być on nadal leczony w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pozostali poszkodowani odnieśli rany niezagrażające życiu.
Ulica Darwina w Tychach znajduje się na osiedlu D, we wschodniej części tamtejszego śródmieścia. Osiedle D było budowane w latach 1960-1973. Blok, w którym doszło do wybuchu, znajduje się naprzeciwko tyskiego urzędu miasta, oddziela je al. Niepodległości.