Przed nami ostatnie spotkanie w kościele stacyjnym. Naszą tegoroczną wielkopostną pielgrzymkę rozpoczęliśmy w katowickiej Katedrze Chrystusa Króla. Ostatni przystanek, to kościół, który przed prawie stu laty, bo w roku 1925, też był katedrą. Mowa o neogotyckiej świątyni pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła przy ulicy Mikołowskiej. To właśnie ten kościół z chwilą powstania diecezji katowickiej, czyli 11 listopada 1925 roku stał się kościołem katedralnym i takim pozostał aż do roku 1955, czyli do czasu ukończenia budowy Katedry Chrystusa Króla.
Zapraszając Państwa dziś do odwiedzenia tej pięknej i ważnej dla Katowic świątyni zachęcam do zatrzymania się w bocznej lewej nawie przed obrazem Matki Bożej. Piękna jest jego historia. Co może zdziwić przyglądającego się delikatnym rysom i lekko uśmiechniętym oczom madonny, to informacja, że mamy do czynienia z kopią pierwotnego obrazu Matki Bożej Piekarskiej. Matka Boża nie przypomina tej znanej nam z piekarskiego wzgórza a to dlatego, że pierwowzór wisi w katedrze opolskiej. To tam piekarski obraz został wywieziony by zabezpieczyć go przed walkami religijnymi. Z Opola już nie wrócił, a jego funkcję przejęła czczona od tej pory w Piekarach kopia. Malunek do zatrzymania przed którym Państwa zachęcam to obraz stosunkowo młody. W świątyni Apostołów Piotra i Pawła pojawił się w roku 2011 za sprawą ówczesnego arcybiskupa Damiana Zimonia. Kopię namalowała karmelitanka z sąsiadującego z kościołem klasztoru siostra Michaela. Do dziś wspominam rozmowę przez klasztorną kratę, jaką w przeddzień koronacji obrazu nagrałam z nieżyjącą już dziś zakonnicą. Jej historię zostawiam dziś Państwu jako jeden z przykładów na to jak odkrywanie talentów i ich rozwój mogą być fantastyczną droga ku Bogu. Siostra Michaela mówiła tak: „Malarstwo zawsze było dla mnie najważniejsze. Rodzina nie zgadzała się jednak na moją naukę w liceum plastycznym. Uważali, że nie utrzymam się ze sztuki. Na szczęście część profesorów ASP poznała moje prace. Postanowili, że będą mnie prowadzić indywidualnie. Doradzili, żebym kopiowała dzieła najwybitniejszych artystów. Nauczyłam się laserunku, czyli XVI–wiecznej techniki malarskiej, polegającej na nakładaniu na siebie cieniutkich warstw kolorów. To sprawia, że obraz wydaje się trójwymiarowy.Bóg czuwał nade mną, choć wtedy byłam od Niego jeszcze daleko. Kilkaset moich obrazów znalazło nabywców z całego świata. Spotkałam konserwatora zabytków. Powiedział: „Pokażę ci, jak odnawia się freski”. Tak trafiłam do kaplicy św. Elżbiety we wrocławskiej katedrze. Wtedy jeszcze paliłam papierosy jak smok. Nawet pod sklepieniem kościoła.Obserwowałam z góry, jak siostry pracowały w kościele, a księża odprawiali Msze św. Już wtedy Jezus mnie ewangelizował na tym rusztowaniu. Trafiłam do Odnowy w Duchu Świętym. Przestałam palić. Miałam nawet zdawać egzaminy konserwatorskie…Przychodząc do klasztoru byłam przekonana, że nie będę już malować. Chciałam spotkać Boga. Ale cały warsztat zabrałam ze sobą. A w klasztorze nie pozwolono mi nie malować. W malarstwie staram się wypowiadać osobiste przeżycie Boga. Pisał o tym Jan Paweł II do artystów. Prosił nas, byśmy do kościołów wprowadzali sztukę na najwyższym poziomie. Bóg nie zagrzebuje talentów.
"Błogosławieni miłosierni” – pod takim hasłem wierni archidiecezji katowickiej i słuchacze Radia eM przeżyją tegoroczny Wielki Post. Od poniedziałku do soboty o godz. 12.50 na naszej antenie wyemitujemy audycję o kościele stacyjnym, w którym wieczorem sprawowana będzie Msza pod przewodnictwem biskupa. Homilii z każdego dnia wielkopostnej wędrówki będzie można odsłuchać na kanale YouTube Radia eM.
Tradycja nawiedzana kościołów stacyjnych sięga IV wieku w Rzymie. Ważną rolą w jej odnowieniu i reorganizacji praktyk odegrał papież św. Grzegorz Wielki. W ostatnich latach, na krótko przed zwołaniem Soboru Watykańskiego II, została przywrócona przez Jana XXIII.