Puste pole, szyb kopalniany i kilka starych chatek. Czy to dobre miejsce na budowę klasztoru? Ważne żeby było blisko Bogucic – tak myśleli Misjonarze Oblaci. To oni w latach trzydziestych ubiegłego stulecia szukali miejsca na budowę. Chcieli pracować na Śląsku i chcieli wspierać Bonifratrów w ich służbie chorym. Już w 1934 ojciec Teofil Nandzik został kapelanem w szpitalu u Bonifratrów w Bogucicach. Dla Misjonarzy Oblatów Niepokalanej bycie blisko najuboższych w sensie materialnym i duchowym było sprawą kluczową. A takich - ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie - na terenach Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego nie brakowało. Wszelkiego rodzaju bieda dotykała ludzi szukających zatrudnienia w kopalniach i hutach. Oblaci chcieli tu być – po to by służyć na miejscu ale i po to by ruszać z Katowic w drogę. Na budowę wybrali Koszutkę. Dziś ścisłe centrum Katowic z takimi charakterystycznymi budowlami jak Spodek wydawało się wtedy miejscem na uboczu – jak odnotował kronikarz na wzgórzu upatrzonym przez misjonarzy pasły się kozy. Ojciec Superior Stefan Śmigielski przybył do Katowic w maju 1936 roku i kupił plac budowlany od Zjednoczenia Węglowego, a potem starał się o zezwolenie na budowę klasztoru. Z dniem 1 września rozpoczęto budowę, wykop ziemi pod fundamenty i piwnice. Już rok później odbyło się uroczyste poświęcenie domu i kaplicy publicznej. Kaplica na razie była urządzona prowizorycznie, stał w niej stary ołtarz gotycki z kościoła Mariackiego. Dom też nie był jeszcze ukończony, tylko parę pokoi i zakrystia. Wodę trzeba było nosić z ulicy Zamkowej. Dlatego zaraz po uroczystości rozpoczęto dalsze prace. Takie były początki Oblatów w Katowicach…
A co dzisiaj? Szukając opowieści o oblackiej parafii na Koszutce i o Kościele Najświętszego Serca Jezusowego znalazłam takie słowa: Kościół na Koszutce najpiękniejszym kościołem Katowic. Czyżby? Okazało się, że informacja ta to nie wyraz czyichś indywidualnych upodobań, nie kwestia gustu a po prostu wynik głosowania, jakie odbyło się kilka lat temu wśród mieszkańców Katowic. Miejsce pierwsze przypadło parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Koszutce, drugie bazylice w Panewnikach, zaś trzecie kościołowi w Dębie.
Jak ten wynik tłumaczyli misjonarze? Watro przywołać słowa ojca Damiana, bo mogą być one znakomitym zaproszeniem, do odwiedzenia dzisiejszego kościoła stacyjnego. Mówił tak: „Piękno naszego kościoła to dobrzy ludzie. Ludzie, którzy wspierają nas w naszej misji pomagania potrzebującym. Mamy ludzi, którzy oddają nam dziesięcinę, czyli 10 proc. swojego zarobku, do rozdziału między ubogich, a przed świętami przynoszą żywność do rozdania Parafianie chcą tu sobie pomagać. - Gdy potrzebowaliśmy podręczników dla rodziny wielodzietnej, w kilkanaście minut mieliśmy zebraną wystarczającą sumę na zakup, innym razem, gdy zadzwonił pan, że nie ma szafy na ubrania, to za chwilę miał już trzy - wspomina ojciec. Bo na Koszutce, choć jest urokliwa, do tego z tytułem najpiękniejszej w Katowicach, to jednak nie świątynia jest najważniejsza, a tutejsi ludzie." Tyle słów duszpasterzy z Koszutki - czas na zaproszenie:
"Błogosławieni miłosierni” – pod takim hasłem wierni archidiecezji katowickiej i słuchacze Radia eM przeżyją tegoroczny Wielki Post. Od poniedziałku do soboty o godz. 12.50 na naszej antenie wyemitujemy audycję o kościele stacyjnym, w którym wieczorem sprawowana będzie Msza pod przewodnictwem biskupa. Homilii z każdego dnia wielkopostnej wędrówki będzie można odsłuchać na kanale YouTube Radia eM.
Tradycja nawiedzana kościołów stacyjnych sięga IV wieku w Rzymie. Ważną rolą w jej odnowieniu i reorganizacji praktyk odegrał papież św. Grzegorz Wielki. W ostatnich latach, na krótko przed zwołaniem Soboru Watykańskiego II, została przywrócona przez Jana XXIII.