Takich miejsc w naszych miastach niestety jest wiele, w których gdybyśmy stanęli i postali np. godzinę, to nasz układ nerwowy mógłby tego nie znieść. Najbardziej uczęszczane arterie miast. Tak jest m.in. na trasie Katowice Chorzów, na wysokości ZOO, nieopodal dużego centrum handlowego, w pobliżu Wesołego Miasteczka, tuż obok kolorowych nowoczesnych biurowców. Ponoć 120 tysięcy samochodów na dobę przejeżdża przez pobliskie duże skrzyżowanie.
Nie, nie to nie audycja dla kierowców, to próba zrozumienia, dlaczego w takim hałasie, tak pędząc i skupiając się jedynie na tym, co mamy do zrobienia, do kupienia, do zdobycia nie widzimy Boga, mijając mały kościółek, który tutaj zdaje się w sąsiedztwie wspomnianych biurowców, jakby ginął, skulił się, przykucnął w tej katowickiej rzeczywistości, choć był tu pierwszy, za nim cokolwiek wokół wyrosło.
Bo historia sięga XII wieku, kiedy Dąb należał do parafii chorzowskiej. Na prośbę mieszkańców Dębu i okolicznych osad dziekan i zarazem komisarz biskupi ks. proboszcz Purkorz z Piekar wystosował do biskupa wrocławskiego prośbę o zezwolenie na utworzenie samodzielnej parafii w Dębie i budowę kościoła. Biskup zgodził się i powstała najpierw świątynia tymczasowa, później plebania, a wreszcie w 1902 roku świątynia murowana.
Ale skąd takie wezwanie? Za nim na to pytanie odpowiemy, posłuchajmy o braciach Janie i Pawle. Urodzili się ok. 320 r. jako obywatele rzymscy. Najprawdopodobniej odebrali staranne wykształcenie, jako że piastowali wysokie stanowiska na dworze Konstantyny , córki cesarza Konstantyna Wielkiego. Po okresie życia dworskiego służyli w wojsku, gdzie brali udział w wyprawie u boku Galikana, którego według legendy nawrócili na chrześcijaństwo. Następnie, już jako senatorowie, zamieszkali w pałacu na wzgórzu Celio w Rzymie. Pełnili podówczas dzieła miłosierdzia wśród obywateli stolicy imperium. Gdy tron cesarski objął po śmierci Konstancjusza II przeciwnik chrześcijaństwa, Julian Apostata, Jan i Paweł zostali zaproszeni do uczestnictwa w dworze nowego władcy. Bracia odmówili, co było wyrazem dezaprobaty dla antychrześcijańskiej polityki cesarza. Julian wysłał do ich domu swego namiestnika, Terencjana, który miał zmusić braci do złożenia hołdu posągowi Jowisza. Odmówili. Cesarz kazał ich potajemnie zgładzić nocą, 26. czerwca 362 r. Kult braci rozpoczął się wkrótce po ich męczeńskiej śmierci. Swego czasu oddawano im tak wielką cześć, że ich imiona zostały włączone do kanonu Mszy św. i są w niej wymieniane do dziś. A dlaczego parafia nosi dziś to wezwanie? Jeszcze przed powstaniem kościoła na tym terenie 26 czerwca a więc we wspomnienie świętych Jana i Pawła była niesamowita zawierucha, z ogromnymi szkodami i wówczas zanoszono modlitwy o ocalenie miejscowości. Jednocześnie zobowiązano się, że jeśli powstanie tu kościół, to właśnie tych męczenników, którzy tego dnia mieli swoje wspomnienie będzie nosił imię. Tak się stało.
Dziś, kiedy będziemy szli do tego kościoła, który jest kolejnym kościołem stacyjnym zwróćmy uwagę na dwie rzeczy: jaka cisza zapada w świątyni, jak łatwo, gdy wejdziemy do domu Ojca zapomnieć i wyciszyć hałas ulicy, odzyskać równowagę ducha, jasność umysłu i radość z modlitwy. I druga rzecz! Święci Jan i Paweł woleli oddać życie niż sięgnąć bogactwa i zaszczytów u boku człowieka, który był przeciwnikiem chrześcijaństwa. Jakie to aktualne!
Abp Skworc: Jesteśmy wezwani aby z naszych rozmów eliminować bezużyteczne słowa.
"Błogosławieni miłosierni” – pod takim hasłem wierni archidiecezji katowickiej i słuchacze Radia eM przeżyją tegoroczny Wielki Post. Od poniedziałku do soboty o godz. 12.50 na naszej antenie wyemitujemy audycję o kościele stacyjnym, w którym wieczorem sprawowana będzie Msza pod przewodnictwem biskupa. Homilii z każdego dnia wielkopostnej wędrówki będzie można odsłuchać na kanale YouTube Radia eM.
Tradycja nawiedzana kościołów stacyjnych sięga IV wieku w Rzymie. Ważną rolą w jej odnowieniu i reorganizacji praktyk odegrał papież św. Grzegorz Wielki. W ostatnich latach, na krótko przed zwołaniem Soboru Watykańskiego II, została przywrócona przez Jana XXIII.