Żadna życiowa przegrana nie zamyka nam definitywnie drogi do Boga i żadna nie zamyka Bogu drogi do nas! ‒ mówił w Święto Świętej Rodziny abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki przewodniczył Sumie Odpustowej w parafii św. Rodziny w Tychach.
Arcybiskup zauważył, że tuż przed końcem roku, Kościół zaprasza nas do szczególnego spotkania ze Świętą Rodziną z Nazaretu. ‒ Przyglądamy się więc dzisiaj Maryi, Józefowi i Jezusowi i chcemy (…) przyjąć Ich jako wzór dla naszych rodzin ‒ powiedział. Przekonywał, że mimo nadzwyczajności, życie Jezusa, Maryi i Józefa jest jednak podobne do naszego. ‒ Nie było ono bowiem żadną sielanką. Przeciwnie: trudności, niepokojów i cierpienia, mieli więcej niż w niejednej „normalnej” rodzinie” ‒ dodawał.
Pytał o to, co sprawiło, że Święta Rodzina oparła się zniszczeniu? Że – mimo tych trudności – pozostała rodziną i pozostała świętą? Odpowiedzią ‒ według arcybiskupa Galbasa ‒ jest miłość. Metropolita katowicki przypominał, że najważniejsza w rodzinie jest relacja mąż – żona. ‒ Nie mamusia, nie dzidziuś, nie ktokolwiek inny ‒ podsumowywał. ‒ Kto chciałby być bliżej żony niż jej mąż, albo bliżej męża niż jego żona, ten narazi to małżeństwo na popsucie ‒ wyjaśniał.
Mówił o tym, jak ważna w małżeństwie jest zmiana perspektywy z „ja” na „my”. Jak istotne są rozmowy, spotkania, wymiana poglądów i wzajemne otwarcie na siebie, w którym fundamentalny jest obustronny szacunek.
Zapewniał, że miłość nie uwolni nas od kłopotów i sytuacji trudnych. ‒ Wspólna małżeńska i rodzinna droga nie zawsze będzie piękną, rozsłonecznioną aleją wiodącą wśród łąk pełnych kwiatów i ziół, będą też ciemne doliny, grzęzawiska, a nawet bagna. To wszystko będzie, bo takie jest życie i tacy jesteśmy my: niedoskonali i słabi ‒ podkreślał metropolita katowicki. Miłość małżeńska i rodzinna jest przede wszystkim łaską. (…) A skoro tak to trzeba najpierw prosić o tę łaskę. Codziennie, codziennie, codziennie. Dbać i prosić ‒ przekonywał. Zachęcał małżonków i całe rodziny do wspólnej modlitwy o miłość wierną i żywą. Mówił o potrzebie małżeńskiego i rodzinnego świadectwa.
Zwracając się do parafian nie pominął wdów, wdowców, tych, którzy w małżeństwach nigdy nie żyli, osoby konsekrowane i duchowne oraz osoby samotne, które świadomie wybrały życie w pojedynkę. Arcybiskup zwracał się także do osób homoseksualnych. ‒ Boże Narodzenie to nie czas na obcość! Także niech nie będą obcy wśród nas ci, którzy się rozwiedli i zawarli ponowne, rzecz jasna już niesakramentalne związki ‒ zaznaczał.
Hierarcha ukazywał, że kiedy życie nam się mocno skomplikowało, zawsze można wybrać drogę pokuty. Czasami jest nią życie samemu, a czasami życie we dwoje nie wyrażone w sakramencie małżeństwa. ‒ Bóg nadal realizuje wobec takich ludzi obietnice nierozerwalnej miłości, ponieważ od miłości do nas, nic nie jest w stanie Boga oderwać. (…) Żadna życiowa przegrana nie zamyka nam definitywnie drogi do Boga i żadna nie zamyka Bogu drogi do nas! ‒ przekonywał. Na koniec życzył wszystkim „mniej eksponowania własnych racji, a więcej budowania dobrych relacji.”