Kiedy jako dziewczynka mieszkała przy żywieckim Rynku, wybiegała z domu, kiedy tylko widziała, że coś tu się dzieje. Wyczekiwała wakacji, a szczególnie Tygodnia Kultury Beskidzkiej.
Małą Kasia z pasją oglądała wytwory sztuki ludowej: dzwoneczki, koronki, rzeźby, obrazki na szkle. Z czasem nieco zapomniała o folklorze, ale folklor wrócił do niej.
Od tej historii o Katarzynie Janik - artystce malującej na szkle - zaczęła Alicja Micherdzińska, podczas wernisażu wystawy prac żywczanki: „Od św. Wojciecha do bł. Stefana Wyszyńskiego" - polscy święci i błogosławieni na szkle malowani", który odbył się w kawiarence „Przystań” przy konkatedrze Narodzenia NMP w Żywcu.
W prezencie ślubnym razem z mężem Andrzejem otrzymali obraz Matki Bożej Tadeusza Ostrowskiego. To on zainspirował ją do poszukiwań i działania. Po narodzinach córek: Jagody i Kaliny, poszła na warsztaty malowania na szkle, prowadzone w Żywieckiej Szkole Folkloru przez Zbigniewa Micherdzińskiego, wybitnego twórcę i znawcę sztuki ludowej. Przez kilka lat zgłębiała tajniki techniki, aż zdecydowała się pokazać własne prace na kiermaszach i targach. Za udział w konkursach ma na koncie niejedno miejsce na podium. W 2019 r. zajęła drugie miejsce w prestiżowym konkursie w Zakopanem, konkurując z uznanymi artystami.
Jej ulubionymi tematami są Matka Boża z Dzieciątkiem, Święta Rodzina, anioły oraz postacie świętych. Każdą pracę rozpoczyna od modlitwy do Ducha Świętego albo postaci świętego. Często „ubiera” swoich bohaterów w stroje góralskie, regionalne, wkomponowuje w nie np. elementy odzwierciedlające żywiecki haft na tiulu.
W 2020 r. razem z mężem i córkami, trafiła ponownie na warsztaty pana Zbigniewa. Ich celem było przekazanie kolejnym adeptom założeń szkoły żywieckiej i jeleśniańskiej malarstwa na szkle. Cała rodzina stworzyła przepiękne prace.
Owocem talentu Katarzyny jest wystawa prac, które namalowała w ramach stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. To 30 wizerunków, wśród których są najwięksi święci i błogosławieni Polski - w tym związani z naszą diecezją - oraz dwoje kandydatów na ołtarze: ks. Franciszek Blachnicki i Stanisława Leszczyńska, położna z Auschwitz. - W momencie tworzenia każdy jest mi bliski. Bardzo lubię bł. Honorata Koźmińskiego, czy naszego bł. Michała Tomaszka, ale po tym prawie roku pracy z nimi, znalazłoby się ich więcej - uśmiecha się Kasia.
- Pamiętam jak Kasia przyszła na pierwsze zajęcia: trochę nieśmiała, niepewna siebie. Ale widziałem ten błysk w oku. Było wiadomo, że coś z tego będzie - mówi Zbigniew Micherdziński. - Prowadzę zajęcia już długo, udało mi się wyszkolić wiele osób, ale tylko trzy kontynuują sztukę malarstwa na szkle. Kasia jest z tych osób najbardziej aktywna i jako jedyna podjęła się malowania w konwencji nieco zapomnianych szkół żywieckiej i jeleśniańskiej. Mam nadzieję, że uda się nam je reaktywować i już marzę, że za trzy lata przygotujemy we dwoje wystawę prac wykonanych w czystej technice obu szkół. Warto dbać o to, co nasze, o korzenie. Kasia robi to znakomicie. Zachęcam innych do malowania - to nie jest trudne, warto spróbować.
Katarzyna jest związana ze wspólnotą Wj 12 i kręgiem biblijnym przy żywieckiej konkatedrze.
Nie ukrywa, że projektu nie udałoby się zrealizować, gdyby nie wsparcie męża i córek. Miała niewiele czasu - od marca do listopada br. Najbliżsi przejęli część obowiązków domowych, ale i pomagali pozując, dobierając kolory, wykonując drobne szkice.
Katalog wystawy przygotowała córka Jagoda. Wiernych „kibiców” Katarzyna ma w całej rodzinie - mamie i rodzeństwie z rodzinami, a także wśród koleżanek z pracy w przedszkolu sióstr seraftek. Za to świadectwo jej wiary i życia rodzinnego, na wernisażu dziękował ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki.
- Z jednej strony chciałam przypomnieć postaci świętych i błogosławionych,, a z drugiej - wzbudzić zainteresowanie malarstwem na szkle i zachęcić innych do podjęcia próby odkrywania swoich talentów - mówi malarka. - Nade wszystko jednak dziękuję Panu Bogu za to, że dał mi możliwość i pomógł taki projekt zrealizować - podkreśla.