- Rolnik jest rozproszony, nie ma siły rynkowej i jest to w sposób bezwzględny wykorzystywane - alarmował na antenie Radia eM Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej.
- Mówiąc obrazowo: skoro mamy tańsze zboże (około 40-50% w stosunku do tego, co było rok temu) to powinien stanieć chleb. Jakoś tego nie widzimy, czyli widzimy, że poza rolnictwem są inni uczestnicy tego rynku, rynkowego tortu, którzy korzystają z okazji i windują swoje marże - tłumaczył prezes Śląskiej Izby Rolniczej.
Gość "eMki" uczulał na fakt, iż problem żywności z Ukrainy nie dotyczy wyłącznie zboża. - Zboże to największy problem jeśli chodzi o ilości ton i dotyka największej liczby rolników. Natomiast mamy tutaj jeszcze owoce miękkie, porzeczki, mrożonki, sok jabłkowy, koncentrat jabłkowy. Proszę zwrócić uwagę, że na te produkty nie ma zakazu importu - wskazywał Roman Włodarz.
- Mamy także problem drobiu ukraińskiego, produktów mlecznych, spirytusu, oleju rzepakowego i wielu innych produktów. Ponadto, zakaz dotyczy przywozu zboża, ale nie mąki. Kilkaset produktów cały czas korzysta ze zwolnienia z ceł, tak zwanych "mechanizmów ochronnych", które mają przemożny wpływ na rynek nasz i innych krajów Unii Europejskiej - zauważył Roman Włodarz.
Gość Rozmowy Poranka pytany o żniwa zaznaczył, że w województwie śląskim były one dobre. Susza była dotkliwa tylko w kilku miejscach, jeśli chodzi o zboża. Udało się je zebrać, mimo że są gorszej jakości niż w zeszłym roku. Natomiast średnio w Polsce, zwłaszcza w Polsce północnej, gdzie najpierw zboże wyschło a potem przyszły deszcze - tam plony są niższe a jakość zboża jest znacznie gorsza.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.