Trwa dramat mieszkańców Maroka, którzy w ubiegły piątek ucierpieli w skutek silnego trzęsienia ziemia. Liczba ofiar sięga już niemal 2,5 tys. Nadal trwa akcja ratunkowa. Z obawy przed wybuchem epidemii ciała ludzi i zwierząt są chowane w zbiorowych mogiłach.
Z pomocą śpieszy również niewielka wspólnota katolicka. W Marrakeszu, 70 km od epicentrum, obecne jest Zgromadzenie Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Prowadzona przez nie szkoła nie ucierpiała w wyniku wstrząsów. Zakonnice udzieliły w niej schronienia potrzebującym – mówi s. Géraldine Alezeau.
Ludzie są w szoku, dzieciom pomaga szkolny psycholog
„Mamy szczęście, bo nasza szkoła to solidny budynek z lat 30-tych ubiegłego wieku. Choć czułyśmy wstrząsy, to jednak nie ma żadnych zniszczeń. Wszyscy wyszli na ulice, bo się boją. Otworzyliśmy szkołę, aby przyjąć wszystkich, którzy zostali na ulicy i nie chcieli wrócić do swych domów. Niektórzy spędzili u nas całą noc – opowiada Radiu Watykańskiemu s. Géraldine Alezeau. - Ludzie są w szoku. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Dzisiaj rozmawiałam z rodzicami naszych uczniów i nauczycielami. Niektóre domy zostały uszkodzone, ale w Marrakeszu na szczęście są to uszkodzenia raczej powierzchowne, z wyjątkiem starego miasta i niektórych dzielnic, w których domy się zawaliły. W gorszej sytuacji są ci, którzy mają rodziny w okolicznych wioskach. Tam sytuacja jest katastralna. Dziś rano otworzyłyśmy szkołę. Dla wielu rodzin jest to wielka ulga, bo opiekujemy się dziećmi, pomaga nam szkolny psycholog. Ale tylko połowa uczniów przyszła do szkoły. Niektórzy rodzice nie chcą się oddzielać od swych dzieci. Boją się. Rozpoczęliśmy zajęcia od modlitwy za ofiary trzęsienia ziemi. Poprosiliśmy dzieci, aby namalowały to, co przeżyły. Na obrazkach są zawalone domy, ludzie na ulicach. W szkole zbieramy ubrania, produkty pierwszej potrzeby. Dziś rano przyjechały dwie furgonetki z Caritasu z pomocą dla poszkodowanych.“
Caritas Polska ogłosiła zbiórkę na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi w Maroku