Wiele razy zastanawiałem się, czemu z takim trudem przyjmuję upomnienia, czemu mi serce całymi dniami krwawi i czemu względem tych, co postanawiają potraktować z powagą moje słowa i czyny, zachowuję się jak obrażone dziecko albo rozjuszony zwierz.
Mt 18, 15-20
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.
Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».
Wiele razy zastanawiałem się, czemu z takim trudem przyjmuję upomnienia, czemu mi serce całymi dniami krwawi i czemu względem tych, co postanawiają potraktować z powagą moje słowa i czyny, zachowuję się jak obrażone dziecko albo rozjuszony zwierz. To w efekcie takich reakcji łatwo dojść do wniosku, że ludzi nie warto ani napominać, ani korygować. „Nie strofuj szydercy, by cię nie znienawidził; strofuj mądrego, a będzie cię kochał” (Prz 9,8). Odmowa szczerości czy też wypowiedzenia pełnej prawdy jest jednak przejawem braku miłości względem innych. Nigdy nie zapomnę, jak pewnego razu, po wygłoszeniu katechezy na temat miłości i seksualności w małżeństwie i rodzinie, podszedł do mnie starszy pan i z nutą pretensji w głosie powiedział: „Trzeba mi było to powiedzieć czterdzieści lat temu”. Odtąd staram się postępować w zgodzie z tą właśnie zasadą, aby nikt kiedyś nie zarzucił mi: „Dlaczego mnie nie przestrzegłeś?”.
Nasz Pan nigdy nie rezygnował z szans dotarcia nawet do tych, którzy przejawiają skrajny opór w przyjmowaniu upomnień. Zachęca do ponawiania prób ratowania innych ludzi idących złą drogą, wzmacniając za każdym razem powagę tego przedsięwzięcia przez poszerzanie grona świadków. Ostatecznym lekarstwem – nigdy z intencją odrzucenia – jest czasowe zawieszenie kontaktu lub odcięcie komuś dostępu do duchowych dóbr Kościoła. Ojciec Pio przeganiał z konfesjonału nieskłonnych do skruchy penitentów. Jednego razu odmówił nawet odprawienia Mszy, dopóki kościoła nie opuści pewien zakłamany adwokat.
Ta terapia, dość wstrząsowa, zazwyczaj przynosiła dobre owoce: przez upokorzenie do wstrząsu sumienia, łez i prawdziwego nawrócenia. „Żebyś wiedział, ojcze, przez co przeszedłem w następstwie tego, że mnie wypędziłeś z kościoła” – powiedział ojcu Pio wspomniany publicznie skorygowany prawnik. – Miałem ochotę zbuntować się i wyrządzić krzywdę Kościołowi, potem były łzy i załamanie, a wreszcie modlitwa i szczere pragnienie powrotu do ciebie. Dziś widzę, że miałeś rację. Inaczej nigdy bym się nie obudził z mojej obłudy i złych nawyków”. „Wszystko wiem, mój drogi synu” – usłyszał od świętego kapucyna. „Ani na moment nie odstąpiłem od ciebie, gdy przechodziłeś swoje przymusowe oczyszczenie”.
Tak samo czyni z nami dobry Bóg: zanim nas postanowi zranić, wcześniej przygotuje opatrunki. Nędzny to ojciec, co nie potrafi skarcić; nędzny prorok, co nie umie podnieść głosu, gdy prawda zostaje wystawiona na pośmiewisko; nędzny przyjaciel, który milczy wtedy, gdy należało krzyczeć i bić na alarm. Jezus potrafił przytulać do serca i pocieszać grzeszników, ale i – gdy tego wymagała sprawa – użyć bicza. „Co to za pies, który nie szczeka” – pisał św. Grzegorz Wielki. „Co to za apostoł, który nie wzywa do nawrócenia”. Tak pomyślany został nasz Kościół, iż jego najszczęśliwszym wyrazem nie jest sprawnie działająca instytucja czy licznie zgromadzony tłum, ale wspólnota braci i sióstr, którzy za każdym razem, gdy się modlą, wspólnie działają lub wzajemnie się korygują, mogą doświadczyć zbawiennej obecności Pana. A On zawsze podpowie im sposób, by mogli Go odkryć.•