Bramka: Bogdan Racovitan (9, samobójcza).
Żółte kartki: FC Kopenhaga - Orri Oskarsson, Elias Jelert.
Sędzia: Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina).
Widzów: 11 600.
Raków: Vladan Kovacevic - Bogdan Racovitan, Adnan Kovacevic, Milan Rundic (80.Srdjan Plavsic)- Fran Tudor, Marcin Cebula 60. Sonny Kittel), Gustav Berggren, Giannis Papanikolau, Władysław Koczergin (80.Ben Lederman), Jean Carlos (22. Deian Sorescu) – Fabian Piasecki (80. Łukasz Zwoliński).
FC Kopenhaga: Kamil Grabara – Elias Jelert, Denis Vavro, Kevin Diks, Birger Meling – Viktor Claesson (64. Lukas Lerager), Rasmus Falk (86.Oscar Hojlund), Diogo Goncalves (81. Christian Sorensen)– Roony Bardghji (64. Orri Oskarsson), Jordan Larsson, Mohamed Elyounoussi (81.Nicolai Boilesen).
Trener gospodarzy Dawid Szwarga nie ukrywał, że faworytem rywalizacji będą Duńczycy, choć częstochowianie nie doznali porażki w żadnym z sześciu wcześniejszych spotkań tych kwalifikacji.
W zespole gości zabrakło we wtorek kontuzjowanego tunezyjskiego napastnika Eliasa Achouriego, wystąpił za to polski bramkarz Kamil Grabara, który opuścił z powodu urazu sobotni mecz ligowy.
Raków, z konieczności, musiał się przenieść na sosnowiecki stadion, bowiem obiekt w Częstochowie nie spełnia wymagać UEFA na tym etapie LM. W ekipie gospodarzy nie było – z powodów zdrowotnych - obrońcy Zorana Arsenica.
Drużyna trenera Jacoba Neestrupa musiała sobie też poradzić bez wsparcia swoich fanów, ukaranych przez europejską federacją za odpalanie rac. W tej sytuacji komplet miejsc na stadionie kompleksu ArcelorMittal Park wypełnili sympatycy mistrza Polski.
Czwarta runda kwalifikacji jest rozgrywana z zachowaniem oprawy fazy grupowej. Na środku boiska znalazło się logo LM, a przed pierwszym gwizdkiem kibice wysłuchali hymnu tych elitarnych rozgrywek.
„Razem napiszmy wspaniałą historię” – witał sympatyków Rakowa spiker. „Liga Mistrzów dla Rakowa” – niosło się z trybun.
Tuż przed wyjściem piłkarzy na boisko w Sosnowcu zaczęło grzmieć i mocno padać. Częstochowianie pierwsi przeprowadzili groźną akcję, zakończoną strzałem Fabiana Piaseckiego zza pola karnego. Grabara obronił, a po chwili Duńczycy objęli prowadzenie w kuriozalnych okolicznościach. Po lekkim dośrodkowaniu Mohameda Elyounoussiego z lewej strony boiska piłka odbiła się od obrońcy Rakowa Bogdana Racovitana i wtoczyła do bramki.
To nie był koniec pecha ekipy trenera Szwargi w pierwszej części. Z powodu urazu boisko musiał opuścić Jean Carloc, a potem sędzia – po analizie VAR – nie uznał wyrównującego gola, z racji minimalnego „spalonego”.
Choć po kilkunastu minutach deszcz przestał padać, to gra toczyła się na bardzo śliskiej murawie. Przewracali się piłkarze, upadek zaliczył też arbiter. Wymieniający mnóstwo podań Duńczycy w pierwszej połowie nie oddali celnego strzału, ale do szatni zeszli prowadząc.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do przodu, zza linii bocznej mobilizował ich trener Szwarga. W 58. minucie ponad poprzeczką posłał piłkę Sorescu. Później za głowę złapał się Sonny Kittel, kiedy spudłował z dobrej pozycji.
W odpowiedzi potężnie uderzył z dystansu Elyounoussi i bramkarz Rakowa musiał się wyciągnąć jak struna.
10 minut przed końcem trener Rakowa dokonał potrójnej zmiany. Zaraz potem idealnej szansy na wyrównanie nie wykorzystał jeden z rezerwowych Łukasz Zwoliński. Goście w końcówce bronili się całym zespołem w okolicach własnego pola karnego i utrzymali zaliczkę przed rewanżem u siebie.