Do tragedii doszło we włoskim Nettuno w uroczystość Wniebowzięcia NMP. Mimo że na plaży wylądował helikopter pogotowia, 55-letniego Armanda Biagiego nie udało się uratować w szpitalu.
Przyjechali tu na wakacje z Avezzano w Abruzji. W Ferragosto (dzień, w którym świętuje się Wniebowzięcie NMP) niemal wszyscy Włosi udają się na plaże. To na wybrzeżu w Nettuno 16-letni syn Armanda zaczął się topić, a ojciec, nie zastanawiając się ani sekundy, rzucił się w morze na ratunek chłopcu. Udało mu się doholować syna do brzegu. Jednak już w wodzie bardzo źle się poczuł, a na brzegu stracił przytomność. Najpierw próbowały go ratować dwie pielęgniarki, potem ratownicy, w końcu na miejsce przybył śmigłowiec pogotowia ratunkowego, który zabrał mężczyznę do szpitala Riuniti w Ancjum, gdzie o jego życie walczono przez wiele godzin. Po nocy spędzonej w szpitalu Armando Biagi zmarł w wyniku rozległego zawału serca. Zostawił żonę i dwoje dzieci. Już jutro odbędzie się jego pogrzeb w Abruzji.
Dziennikarze portalu Roma Today przypominają od razu inną tragedię, która wydarzyła się zaledwie 1 lipca w Santa Severa, gdzie zginął 59-letni Gianfranco Ricci, który uratował topiące się dziewczynkę z matką. Kobieta z dzieckiem nie była w stanie dopłynąć do brzegu z powodu półtorametrowych fal. Gianfranco uratował najpierw dziewczynkę, doholowując ją do boi, potem ocalił życie jej matce. „Podczas tej drugiej próby coś jednak poszło nie tak” – relacjonuje RT. „Mamie i córce pomogli już ratownicy kąpieliska, tymczasem straż przybrzeżna rzuciła się na pomoc 59-latkowi, który zniknął z pola widzenia. Odnaleziony mężczyzna wkrótce zmarł”.
Do kolejnej tragedii doszło późnym popołudniem w czwartek 3 sierpnia w Rio Martino. Pisaliśmy o niej tutaj: