Szemrali przeciw gospodarzowi. Mt 20,11b
Mt 20, 1-16
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”.
Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».
Ewangelia wg św. Mateusza w serwisie biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Czy Ewangelii Miłosierdzia nie czytam aby w złej wierze?Szemrali przeciw gospodarzowi.
Mt 20,11b
Wszyscy mają szansę. Nigdy nie jest zbyt późno. OK. Ale czy nie igram z tą zasadą, czy ona mnie nie usypia? Że niby można długo stać na rynku bezczynnie, a i tak w końcu dostanę to, czego chcę i co mi się należy – denara, jak wszyscy, bo piekło jest wszak puste, jak pisało wielu. Warto przyjrzeć się też uważnie sobie szemrzącemu. Czyżbym uważał, że tylko ja pracuję od rana? Na duchowych darmozjadów, do których przecież nie należę? Czy nie zbyt łatwo liczę na to, że wlokąc się z tyłu peletonu, tak czy siak znajdę się w czołówce? Bo mam mocnego trenera, a ostatni będą pierwszymi? Czy Ewangelii Miłosierdzia nie czytam aby w złej wierze?