To tylko z pozoru historia nie na temat i nie o św. Maksymilianie Marii Kolbem
To tylko z pozoru historia nie na temat i nie o św. Maksymilianie Marii Kolbem. Oto druga wojna światowa dobiega końca, gdy na japońskim niebie pojawia się amerykański bombowiec. Skrywa w sobie bombę atomową, która ma zniszczyć port w mieście Kokura. Kokurę skrywają jednak gęste chmury, dlatego śmiercionośny ładunek zostaje zrzucony na cel zastępczy – Nagasaki. Punktem orientacyjnym jest katedra św. Marii w Urakami, największy kościół ówczesnego Dalekiego Wschodu postawiony w sercu chrześcijańskiej dzielnicy Nagasaki. W ciągu kilku sekund rozpętuje się tam piekło, które pochłonie 80 tysięcy ofiar. Tymczasem zbudowany przez św. Maksymiliana Kolbego klasztor nadal stoi. Stracił zaledwie szyby w oknach, a mieszkający w nim zakonnicy od razu ruszają z pomocą potrzebującym. Jak to możliwe? Otóż gdy kilka lat wcześniej ojciec Kolbe przyjechał z misją do Japonii, zaoferowano mu ziemię pod klasztor właśnie w dzielnicy Urakami. Odparł wtedy: „Tu nie możemy budować. Wkrótce spadnie tu ognista kula i wszystko zniszczy”. Wprawił tymi słowami wszystkich w osłupienie, ale jak zwykle poszedł bez wahania za głosem Niepokalanej. Zbudował klasztor po drugiej stronie pobliskiej góry i uratował tym samym od pewnej śmierci swoich współbraci. Warto wiedzieć komu być posłusznym.