Krzyż jako znak zwycięstwa, jako dowód ogromnej miłości, jako lekarstwo na nasze rany zadane przez grzech. Tak, tak… znamy to wszystko, ale czy naprawdę w to wierzymy?
Krzyż jako znak zwycięstwa, jako dowód ogromnej miłości, jako lekarstwo na nasze rany zadane przez grzech. Tak, tak… znamy to wszystko, ale czy naprawdę w to wierzymy? Ona na przykład nie wierzyła, bo była z urodzenia Żydówką. A potem nie wierzyła jeszcze bardziej, jako zadeklarowana ateistka. Edyta Stein, bo o niej to mowa, wierzyła jednak gorąco w prawdę i szukała jej jako zdolna filozof. Ale nawet ta wiara nie uchroniła jej przed konfrontacją z krzyżem. Oto bowiem pod koniec 1917 roku na froncie ginie jej ulubiony wykładowca i przyjaciel Adolf Reinach. Edyta głęboko doświadczając bezsensu tej śmierci czuje się w obowiązku pójść i pocieszyć jego ukochaną żonę Annę. Boi się tego spotkania, bo nie wie jak może pomóc w cierpieniu. Jakże więc jest zaskoczona, gdy pani Reinach, głęboko wierząca chrześcijanka, choć przeżywa do głębi ból utraty ukochanej osoby, przyjmuje śmierć męża jako udział w Krzyżu swego Mistrza. "To był moment, w którym moja niewiara załamała się, judaizm zbladł, a Chrystus zajaśniał: Chrystus w tajemnicy Krzyża” – powie o tym wydarzeniu wiele lat później, gdy przyjmie chrzest i wstąpi do karmelu. Tej tajemnicy Krzyża stanie się zresztą wierna nie tylko przez swoje nowe zakonne imię, Teresa Benedykta od Krzyża, ale także poprzez świadectwo życia i męczeńskiej śmierci w Auschwitz w roku 1942.