- Momentów kryzysowych mam całe mnóstwo, ale [znana z maratonów] "ściana" to nie powód do tego, by się zatrzymać; to okazja do tego, by się wzmocnić, by wytrzymać, by pokazać co potrafię - mówił w Radiu eM Tomasz Sobania, biegacz ekstremalny, który kilka dni temu zakończył liczący 3600 kilometrów bieg z Chorzowa do greckiego Maratonu - i z powrotem.
- Jestem takim człowiekiem, że potrafiłbym odpuścić, gdyby coś sobie skręcił albo złamał, na szczęście to się nie wydarzyło na żadnej wyprawie nie wydarzyło. Mam nadzieję, że tak dalej będzie, mimo że teraz, ostatniego dnia mojej wyprawy przebiegłem 100 kilometrów, biegnąc spod Krakowa do Chorzowa i tych "ścian" było kilka w trakcie tego biegu, to żadna z nich mnie nie pokonała. Wierzę, że każdy maratończyk, który sobie z taką ścianą poradzi, staje się mocniejszym i silniejszym człowiekiem.
Głównym celem biegacza było zwrócenie uwagi opinii publicznej na potrzeby osób z niepełnosprawnością ruchową. Zbiórka na zakup 5 urządzeń do rehabilitacji nadal trwa i można ją wesprzeć pod linkiem https://zrzutka.pl/dpf3hs. Sportowiec zakończył swój bieg przed bramą Stadionu Śląskiego a inspiracją do 90-dniowej wyprawy były trwające Igrzyska Europejskie. Sportowiec planował, by z Grecji przynieść na imprezę olimpijski ogień. Organizatorzy jednak, mimo początkowej przychylności, zrezygnowali z tej propozycji. Biegacz miał jednak wziąć udział w ceremonii otwarcia, która wszakże (w ostatniej chwili) została odwołana.
Co można robić, biegając tyle kilometrów, przez tyle dni? - Zajmuję sobie czas, słuchając różnych rzeczy: wywiadów, podcastów, muzyki. Poza tym jestem sportowcem i dla mnie samo wyjście na trening to forma obowiązku i jednocześnie przyjemności. Staram się czerpać jak najwięcej, gdy biegnę przez nowe miejsca, a jestem też duszą podróżnika: kiedy biegnę przez Serbię, Macedonię czy jakieś piękne góry to ma to tyle uroku, że po prostu się nie nudzę. A poza tym jak boli, jak jest ciężko to też nudno nie jest, chociaż wolałbym, żeby było łatwiej - wyznał Tomasz Sobania.
Kolejnym celem wyprawy mogą być Stany Zjednoczone. - Planuję pobiec śladem Forresta Gumpa, całe Stany: z Bostonu do Los Angeles - planuje Tomasz Sobania, który powodzenie startu takiej wyprawy uzależnia między innymi od przychylności sponsorów. Jak powiedział Gość Radia eM to "zawsze coś więcej niż bieganie". - Jest dodatkowy cel, jest też zbiórka, więc będę miał wielką satysfakcję, jeśli choćby zbiórkę domkniemy i jeszcze raz do jej wsparcia zachęcam - zakończył maratończyk.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.