Monstrare. Z łaciny: pokazywać. Stąd wzięła się właśnie monstrancja.
Monstrare. Z łaciny: pokazywać. Stąd wzięła się właśnie monstrancja, w której w czasie dzisiejszej uroczystości będziemy mogli adorować na naszych ulicach Boga ukrytego w Hostii. Boga żywego i prawdziwego, Jezusa Chrystusa, który tak bardzo się do nas zbliżył, że nie tylko stał się człowiekiem, ale jest z nami stale obecny pod eucharystycznymi postaciami. Dziś jest On akurat w sposób wyjątkowy niesiony w monstrancji po naszych ulicach, ale każdego innego dnia – wraz z przyjęciem Komunii świętej – już bez rozgłosu zanosimy Go w naszych sercach do domów i miejsc pracy, by nieustannie je przemieniał. Jeśli taka jest intencja naszego udziału w procesji Bożego Ciała to chwała Panu. Bo może być i inna motywacja pielęgnowania przez nas owej XIII-wiecznej tradycji zapoczątkowanej wizjami św. Julianny z Cornillon. Również związana z łacińskim terminem 'monstrare', który oprócz monstrancji tworzy także słowo: demonstrować, czyli zbiorowo występować za czymś albo przeciw czemuś. Wtedy procesję Bożego Ciała możemy potraktować jako demonstrację naszej moralnej wyższości, jako pstryczek w nos dany tym wszystkim, którzy z różnych powodów w owej procesji nie idą z nami ręka w rękę. O co więc dzisiaj tak naprawdę nam chodzi, gdy ulicami naszych miast i wsi idziemy w ślad za monstrancją trzymaną w dłoniach przez kapłana? Odpowiedź jak zwykle skrywa nasze serce.