Jest ich sześciu. Pochodzą z pięciu parafii diecezji. Patronem ich rocznika jest św. Paweł VI. Od dziś są diakonami. - Pierwsze wasze posługiwanie koncentrować się będzie na ewangelizacji, głoszeniu słowa Bożego i katechezie. Doskonalcie w sobie przede wszystkim serce do tego, by jak Paweł VI być zawsze gotowym do głoszenia Ewangelii - mówił bp Roman Pindel w bielskiej katedrze św. Mikołaja.
Dzisiaj, w uroczystość św. Stanisława, diecezja bielsko-żywiecka zyskała sześciu nowych diakonów (ich nazwiska znajdziecie TUTAJ), którym pierwszego stopnia święceń udzielił biskup Roman Pindel. Podobną chwilę przeżywało 13 ich kolegów z archidiecezji krakowskiej w katedrze wawelskiej. Razem studiowali w archidiecezjalnym Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie.
W Bielsku-Białej kandydatom na diakonów towarzyszyli najbliżsi, przyjaciele, znajomi, proboszczowie i wikariusze ich rodzinnych parafii, a także biskupi i przełożeni z seminarium.
Diakoni z biskupami, przełożonymi z seminarium i proboszczami swoich parafii.Postać patrona rocznika św. Paweł VI przywołał w homilii bp Pindel. Przypomniał najpierw moment przyjęcia przez niego wyboru na papieża 21 czerwca 1963 r.
- Odpowiedział: "Przyjmuję", gdyż wierzył, że przez wynik głosowania kardynałów Bóg jednoznacznie wskazuje tego, kto odtąd ma kierować Kościołem. Gdyby po rozważeniu w swoim sumieniu znalazł takie powody, które zwalniają go z przyjęcia tak wyrażonej woli Bożej, miałby prawo odmówić przyjęcia urzędu następcy Piotra - mówił biskup. - Przyjął wybór będąc posłusznym Bogu, zdając sobie sprawę, że patrząc po ludzku nie jest w stanie podjąć czekających go trudnych wyzwań.
Dziewięć lat później, pod datą 22 czerwca 1972 r., w swoim prywatnym dzienniku Paweł VI zapisał: "Być może Pan powołał mnie na ten urząd nie dlatego, że mam odpowiednie predyspozycje ani po to, bym rządził i wybawił Kościół od trapiących go dzisiaj trudności, lecz po to, żebym coś dla Kościoła wycierpiał i by stało się oczywiste, że to On - i nikt inny - prowadzi go i zbawia".
Sześciu - jeszcze - kandydatów na diakonów na początku uroczystości.- Zauważmy jego realizm w ocenie sytuacji i jego ludzkich możliwości - dodał biskup. - Jaka jest jego wiara i posłuszeństwo wobec Jezusa, który jest Panem Kościoła. Z ufnością przyjął i wypełnił Jego powołanie do końca swoich dni, gotowy na klęskę, niezrozumienie, sprzeciw czy brak owoców swoich trudów. Zgodził się zostać papieżem, nawet gdyby jedynym jego owocnym dokonaniem miało być cierpienie. Heroicznie ufa, że to Bóg prowadzi i tylko On jest w stanie ocalić swój Kościół w obliczu wszelkich przeciwności i kryzysów. Od początku do końca pontyfikatu Paweł VI oglądał kontestację wielu biskupów i teologów, masowe odejścia z kapłaństwa i życia zakonnego, puste kościoły i rozszerzanie się teologii wyzwolenia, która zdawała się zwieść niemal połowę katolików.
Odwołując się do słów św. Pawła z Dziejów Apostolskich: "Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów. Dlatego czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was", biskup mówił kandydatom na diakonów:
- Weźcie sobie do serca słowa waszego patrona i Pawła Apostoła, by na powołanie Boga odpowiadać odważnie, ufając w Boże prowadzenie Kościoła i Jego posługiwanie się wami do końca waszego życia.
Kandydaci na diakonów podczas obrzędu święceń.Paweł VI przyjął papieskie powołanie ze świadomością, że czekają go przeciwności także ze strony współpracowników w Kurii Rzymskiej. Nienawidzili go. Zauważył to dominikanin o. Józef Maria Bocheński, który zapisał: "Byłem przez jakiś czas dziekanem alianckich kapelanów wojskowych w Rzymie i prawie co tydzień miałem dyskusje o sprawach kościelnych z monsignorem Montinim, który później został papieżem Pawłem VI. To był niezwykły człowiek. Nic dziwnego, że był najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Kurii Rzymskiej. Rzadko kiedy widziałem człowieka tak inteligentnego i tak uczciwego jak Paweł VI”.
Jako arcybiskup, a później kardynał Mediolanu zwracał uwagę na pozyskanie świata robotników. - Zabiegał o zbawienie także tych, którzy byli dalecy od wiary czy innego wyznania. Brał sobie do serca i gorliwie realizował słowa Jezusa: "Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz" - zaznaczył bp Pindel.
Każdy z nowych diakonów nałożył dalmatykę - szatę diakona.Paweł VI napisał adhortację "Evangelii nuntiandi" - o potrzebie ewangelizacji we współczesnym świecie - także w krajach katolickich jak Włochy i jego diecezja mediolańska.
- Sam był ewangelizatorem, a nie tylko miłym człowiekiem wobec innych. Takie swoje nastawienie wyraził w słowach: "Nie wystarczy podejść do innych, chcieć podjąć z nimi rozmowę, dać im poczucie życzliwości i zaufania, jakim ich darzymy. Trzeba jeszcze zadziałać tak, by doprowadzić do ich nawrócenia. Trzeba przepowiadać prawdę po to, by zwrócili się ku niej. Trzeba ich przywieść do porządku, którego pragnie Bóg. A jest On tylko jeden" - podkreślił biskup, wzywając przyszłych diakonów: - Pierwsze wasze posługiwanie, także w parafii, do której zostaniecie posłani, koncentrować się będzie na ewangelizacji, głoszeniu słowa Bożego i katechezie. Doskonalcie w sobie przede wszystkim serce do tego, by jak Paweł VI być zawsze gotowym do głoszenia Ewangelii.
Obrzęd święceń rozpoczął się po liturgii słowa przedstawieniem kandydatów i prośbą o ich wyświęcenie skierowaną do biskupa przez ks. rektora Sławomira Kołatę. Po homilii kandydaci złożyli zobowiązanie do modlitwy brewiarzowej, przyrzeczenia celibatu i posłuszeństwa, wkładając swoje złożone dłonie w ręce biskupa. Następnie padli na twarz przed ołtarzem, a obecni odśpiewali Litanię do Wszystkich Świętych. Po litanii nastąpił najważniejszy moment - nałożenia rąk przez biskupa na głowę każdego z kandydatów i modlitwa święceń.
Ciąg dalszy na następnej stronie.