O Afryce się nie mówi, bo gdyby informacje głównego nurtu w kwestii Afryki naprawdę poszły w głąb, samoocena każdego mającego sumienie zostałaby zakwestionowana – zaznacza o. Maurizio Binaghi, kombonianin pracujący w slumsach stolicy Kenii, Nairobi. Dodaje jednak, że bardzo ważne jest wezwanie papieskie, aby każdy z nas pozwolił się nawrócić przez zmarginalizowanych i odrzuconych.
Zakonnik najpierw przez 20 lat pracował w „gettach Chicago”. Tam młodzi byli „umarli wewnętrznie, antropologicznie”. Tu, w Nairobi, „istnieje inna żywotność, ale jest też potworna bieda. Naprawdę można doświadczyć wszystkiego” – zaznacza o. Binaghi.
Przypomina, że kombonianie mieli już wcześniej program dla dzieci ulicy. „Kiedy poproszono mnie o przejęcie opieki nad nim, zdecydowałem się podnieść wiek i uwzględnić także młodych i nastolatków. Przepraszam za wyrażenie, we Włoszech, w Europie «dobrze się sprzedają» słodkie dzieci. Nastolatki, młodzi ludzie to przestępcy, to ci, którzy zażywają narkotyki. I oni są naprawdę zmarginalizowani, także przez społeczeństwo kenijskie. Policja dokonuje na porządku dziennym zbiorowych egzekucji w naszej dzielnicy. Dla mnie wybór tego miejsca to kwestia wierności temu, o czym marzył nasz założyciel Daniel Komboni: przebywaniu z najbiedniejszymi i opuszczonymi. Prowadzimy tutaj program resocjalizacji dla dzieci ulicy. Chodzi o prawdziwe odkrycie człowieczeństwa. Zawsze powtarzam, że naszym zadaniem jako misjonarzy jest kochać, ponieważ Bóg kocha nas za to, kim jesteśmy“ – mówi zakonnik.
Jedno z szczególnych miejsc, gdzie gromadzą się ubodzy, stanowi lokalne wysypisko śmieci. Kombonianin zaznacza, że może być największym w Afryce, ponieważ cały stołeczny okręg, „prawie 6 mln osób, wyrzuca [tam] wszelkiego rodzaju śmieci, od toksycznych odpadów po różnorodne plastiki”. Potem te śmieci leżą pod gołym niebem – dodaje zakonnik.
„Tak wielu, 2,5-3 tys. ludzi, żyje z owych odpadów. Dosłownie, każdego dnia wychodzą na wysypisko i zbierają to, co mogą, aby odsprzedać, poddać recyklingowi, zjeść. Mam w głowie scenę, której nigdy nie zapomnę. Miałem raz wywiad i zabrałem dziennikarza na to wysypisko. Weszliśmy w śmieci po kolana. I zobaczyliśmy młodego chłopaka, który znalazł worek z kanapkami, jakie rozdaje się lub sprzedaje w samolotach. Otworzył kanapkę, znalazł coś do smarowania, usiadł na górze śmieci i przed zjedzeniem pomodlił się. Podziękował Panu za otrzymane jedzenie. Ja nigdy nie będę miał tak głębokiego pragnienia, jak ten chłopak, który pewnie nie chodził do Kościoła. Może już nie żyje. Ale jest to niezwykłe, że, jedząc ze śmieci, dziękował za to, co mu Pan dał tego dnia. I to jest właśnie to nawrócenie, którego potrzebujemy i do którego wzywa tak często Papież, mówiąc: «pozwólmy się nawrócić tym biednym i odrzuconym». Oni mają tak bogate wnętrze, tak piękne wnętrze“ – mówi o. Binaghi.
Zobacz też: Złoto z Sudanu pozwala Rosji finansować wojnę. Czy konflikt sudański może to przerwać?