To było jedno z najbardziej katolickich wydarzeń, w jakich miałem okazję uczestniczyć. Katolickich w dosłownym i najgłębszym znaczeniu: powszechności Kościoła. Blisko 6000 chrześcijan wielu denominacji z całego świata spotkało się w Royal Albert Hall w Londynie na Leadership Conference organizowanej przez Alpha International. W mediach z pewnością wygra koronacja, ale to, co wydarzyło się w RAH, ma znacznie większy wpływ na życiorysy milionów ludzi na świecie.
W Royal Albert Hall odbyła się koronacja nie z tego świata. Wprawdzie Karol III nie pojawił się tam osobiście, ale udostępnił swoją królewską lożę dla uczestników Leadership Conference 2023. Zapewne sam rozumiał, że działo się tam coś większego niż jego koronacja, która w najbliższy weekend zdominuje medialne przekazy…
Pół żartem, pół serio (z akcentem na drugie pół), ale trudno ubrać w słowa to, czego byłem świadkiem przez dwa ostatnie dni. Trudno zebrać myśli i oddać w paru zdaniach bogactwo treści, które padły ze sceny, w kuluarach i licznych seminariach towarzyszących. Nie mówiąc oczywiście o rozmachu audiowizualnym (załączam galerię zdjęć) i organizacyjnym, choć każdy, kto w tym uczestniczył, ma świadomość, że nie był to żaden teatr czy przerost formy nad treścią. Przeciwnie – najlepszy „towar” na świecie zasługuje na właściwe, królewskie, opakowanie. I środowiska związane z Alpha rozumieją to dobrze i doskonalą te narzędzia od wielu lat.
Tych prawie 6000 osób z całego świata, najczęściej liderów wspólnot, Kościołów, pastorów, księży, biskupów, sióstr zakonnych, z wszystkich możliwych denominacji chrześcijańskich, starało się słuchać, co Duch mówi do Kościoła dzisiaj. Jeden z celów: przygotowanie do jubileuszu 2000 lat Odkupienia w 2033 roku. Nie było to jednak wyłącznie planowanie tego, co można zrobić, tylko pokazanie w pigułce tego, co Bóg już czyni w całym świecie przez konkretnych ludzi. Napiszę o tym bardziej szczegółowo w tekście, który ukaże się za tydzień w GN, ale teraz chciałbym zasygnalizować tylko dwa punkty.
Po pierwsze – możemy w nieskończoność kręcić się wokół tematu „kryzysu w Kościele” (nikt nie zaprzecza, że są problemy i należy je nazwać i zmierzyć się z nimi) i nigdy z kryzysu nie wyjść. A raczej: nie dostrzec tych wszystkich obszarów, gdzie jest życie i gdzie Bóg potwierdza znakami głoszenie Ewangelii. Co robi środowisko skupione wokół kościoła Holy Trinity Brompton w Londynie (kolebce kursów Alpha)? Nie załamuje rąk nad stanem Kościoła Anglii (i szerzej rodziny anglikańskiej), tylko nazywając problem po imieniu, od razu bierze się do roboty. To nie tylko przynoszące ciągłe owoce kursy Alpha (świadectwa z całego świata, jakie usłyszeliśmy w Londynie, wbijały w fotel liderów, którzy sami od lat prowadzą kursy), ale również konkretny program radzenia sobie z „brakiem powołań” i opustoszałych kościołów bez duchownych. Nicky Gumbel opowiadał wczoraj, że w Wielkiej Brytanii jest ok. 6 tys. kościołów bez pastora. Ponieważ klasyczne seminaria świecą pustkami, środowiska związane z Alpha wymyśliły seminaria dla osób „po przejściach”, często po bardzo spektakularnym nawróceniu i najczęściej bez odpowiedniej edukacji – to mocno przyspieszony kurs (trwa ok. 3 lat). Na scenę wyszło 25 wyświęconych już pastorów anglikańskich po takim właśnie seminarium. Każdy z nich z 9-osobową ekipą przejmuje opuszczony kościół, przez rok dostaje wsparcie finansowe, w tym czasie remontuje świątynię i organizuje kursy Alpha dla parafian, którzy kościoła dawno nie widzieli. Efekty są niesamowite: już 146 opuszczonych Kościołów zostało „odzyskanych” i przywróconych do życia. Bo oprócz „przyspieszonych” pastorów (są wśród nich byli narkomani, byli muzułmanie, którzy przez Alpha odnaleźli Jezusa), do programu włączyli się również „tradycyjni” duchowni anglikańscy. Konkret. To jasne, że to budzi opór u wielu. Ze ścianą i niezrozumieniem spotykał się również znany w Polsce ks. James Mallon z Kanady, który był uczestnikiem konferencji w Londynie i z którym miałem okazję dłużej porozmawiać. On też przyznał mi, że musiał pokonać opór wielu osób, by zacząć prawdziwą odnowę parafii. To samo robią Boży szaleńcy w Kościele Anglii.
I druga rzecz: poza wieloma inspirującymi konferencjami, poza śpiewami na najwyższym poziomie, były też bardzo długie momenty wspólnej modlitwy. Najbardziej poruszyło wszystkich wspólne przepraszanie za grzechy Kościoła, wszystkich denominacji. Prawie 6 tys. liderów na klęcząco, w ciszy, poddając się prowadzeniu metodystycznego pastora z USA, przepraszało za to wszystko, co może blokować innym dostęp do Chrystusa. To były długie chwile ciszy. Także długie modlitwy indywidualne (w anglikańskim HTB uczestnicy modlili się do późnych godzin nocnych). Dla katolików i wszystkich chętnych była też Eucharystia – sprawowana w świątyni anglikańskiej, za zgodą biskupów anglikańskich i katolickich. Celebrowało ją kilkudziesięciu księży i czterech biskupów. I widać było w tym wszystkim wielką tęsknotę za prawdziwą jednością. Także wtedy, gdy chrześcijanie innych wyznań szli w procesji komunijnej, ale z oczywistych powodów nie mogli spożywać Ciała Pańskiego (zostali poproszeni o podejście, by otrzymać błogosławieństwo). Pragnienie jedności było też wyczuwalne w tej wspólnej pokucie. To też nie był teatr, nie żadne egzaltowane gesty. Inspiracją była opowieść studentów z Asbury w USA, gdzie niedawno przez 16 dni trwała niezaplanowana nieustająca modlitwa. Studenci z wielką dojrzałością opowiadali, że dla nich to było jak prawdziwe objawienie Boga, przed którym chcieli się uniżyć i pokutować. To samo przenieśli do Royal Albert Hall.
Mógłbym długo jeszcze pisać o wszystkich treściach tych dwóch dni, ale na razie chcę zatrzymać się na tych dwóch znakach: konkretnym działaniu, nie załamywaniu rąk nad kryzysem, i na wspólnej pokucie wszystkich chrześcijan. To wszystko raczej nie przebije się do mediów. Wygra koronacja Karola III. Ale nie mam wątpliwości, że treści tych dwóch dni będą pracować w świecie (uczestnicy od Korei Północnej przez Chiny, Niemcy po Kongo i USA) o wiele mocniej.