Już po raz trzeci kilkadziesiąt osób wyruszyło spod wrocławskiej kliniki Przylądek Nadziei w stronę Jasnej Góry, wspierając dzieci zmagające się z chorobą nowotworową. Wielu niesie w tym biegu ważne intencje, dołączając do nich swój własny wysiłek. Dzieci można wesprzeć także w ramach prowadzonej zbiórki.
Zebrane pieniądze pomogą w walce o zdrowie podopiecznym Fundacji "Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową". Inicjator i koordynator biegu Tomek Łąk sam jest ojcem dziecka zmagającego się z chorobą. Wyjaśnia, że w tym roku zbiórka prowadzona jest na zakup środków potrzebnych do leczenia ran związanych z leczeniem onkologicznym (powstałych po wkłuciach, poparzeniach po radioterapii, itp.). Potrwa jeszcze ok 1–2 tygodni. Zobacz TUTAJ.
Zdjęcia z początku II etapu:
– Biegnie około 50 osób, część z nich całość trasy, niektórzy fragment. Wielu uczestników biegnie z intencjami osobistymi. Sporo osób pisało do mnie, prosząc, żebym „zaniósł” na Jasną Górę ich intencje. Dla wielu to też rodzaj takiej duchowej pielgrzymki. Mnóstwo ludzi zmaga się z chorobą nowotworową, większość z nas ma takie osoby wśród bliskich, znajomych – mówi Tomek.
Dodaje, że obecnie skuteczność dziecięcej chemioterapii to 80–90 proc. przypadków. – To daje nadzieję. Tą nadzieją trzeba wspierać dzieci, ich bliskich. Warto dostarczać im pozytywnych wrażeń, stwarzać pole do jakiejś dodatkowej aktywności. Życie nie może się kręcić tylko bezpośrednio wokół choroby – przekonuje, dodając, że dzieci też jakoś przeżywają organizację takich wydarzeń, jak sztafeta. Włączają się w nią na swój sposób.
Krystyna i Bartek z Siechnic zamierzają przebiec całość trasy. Odpowiada im szczytny cel biegu. Dla niej to pierwsza sztafeta, dla niego – druga. Biegają regularnie, nawet cztery razy w tygodniu. – Mój najdłuższy dystans do tej pory to 53 km – opowiada Krystyna. – Dla mnie to 240 km, w ramach „Biegu 7 szczytów”. Biegałem po różnych górach. Teraz czas pobiec na Jasną Górę – dodaje Bartek.
– Ważny jest cel: biegniemy dla dzieci chorych onkologicznie. Pomaganie jest fajne. Mam też swoje własne osobiste intencje – opowiada Rita. Wyjaśnia, że w tym biegu bierze udział po raz pierwszy, ale pewnie nie ostatni. Zamierza przebiec całość.
– Biegam dużo, także maratony, ultramaratony. Treningi są czasochłonne, ale bardzo przyjemne. Bieganie „czyści głowę”, poza tym... społeczność biegowa jest wspaniała. To ludzie pełni optymizmu. Biegacza często rozpoznasz po uśmiechu – tłumaczy.
Trasa (w sumie ok. 76 kilometrów) podzielona jest na pięć etapów, pomiędzy którymi uczestnicy przemieszczają się autokarem. Tradycyjnie w Namysłowie uczestnicy sztafety goszczeni są w parafii pw. św. Franciszka z Asyżu i św. Piotra z Alkantary. Do celu chcą dotrzeć tak, by – po uroczystym wbiegnięciu na Jasną Górę – wziąć udział w Apelu Jasnogórskim.
W organizację zaangażowana jest, jak zwykle, ekipa Stowarzyszenia Kilometry Pomocy. Biegową akcję wspierającą dzieci z chorobą nowotworową organizuje wraz z T. Łąkiem także w okolicach Nowego Roku, w masywie Ślęży.