Ogłoszone we wtorek zawieszenie broni pomiędzy armią Sudanu (SAF) i paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF) zostało naruszone po zaledwie kilku godzinach; w trwających od soboty starciach zginęło już co najmniej 270 osób, a ponad 2,6 tys. zostało rannych - podała w nocy z wtorku na środę stacja CNN za Światową Organizacją Zdrowia (WHO).
We wtorek po południu agencja AP powiadomiła, że walczące strony zgodziły się na 24-godzinny rozejm, który miał obowiązywać od godz. 18. Wcześniej zawieszenie broni zapowiadano już dwukrotnie - najpierw w niedzielę, a następnie w poniedziałek, jednak działania zbrojne nie zostały przerwane.
W ostatnim czasie w stolicy kraju Chartumie doszło do ataku na siedzibę misji ONZ i domy pracowników tej placówki, a także na przedstawicieli innych organizacji międzynarodowych. Uzbrojeni napastnicy mieli dopuścić się seksualnego napastowania kobiet, odnotowano jeden przypadek gwałtu. ONZ raportowała również o kradzieżach mienia, m.in. samochodów. Trudno ustalić, kto ponosi odpowiedzialność za te działania, ponieważ SAF i RSF nie przyznają się do winy i przerzucają się wzajemnie oskarżeniami - twierdzi CNN.
"Widzę dym unoszący się nad płonącymi budynkami i słyszę głośne odgłosy walk. Ulice zupełnie opustoszały. W budynku, w którym się zatrzymałem, spotkałem rodziny z dziećmi. Dzieci są przerażone, reagują płaczem na ostrzały z powietrza" - relacjonował w rozmowie z CNN przebywający w Chartumie pracownik Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża Germain Mwehu. Jak dodał, ukrywający się cywile mają bardzo utrudniony dostęp do żywności i lekarstw.
Przeczytaj: Sudan: nie jest jasne, kto sprawuje władzę w kraju; w stolicy toczą się chaotyczne walki
Wśród ofiar konfliktu są osoby niepełnoletnie. W poniedziałek RSF ostrzelały szpital w Chartumie, uszkadzając oddział położniczy. Zginęło sześcioletnie dziecko. Pracownicy służby zdrowia zostali zmuszeni do ucieczki i pozostawienia swoich pacjentów, w tym m.in. noworodków. W ocenie sudańskiego Związku Zawodowego Lekarzy obie walczące strony zaatakowały w ciągu kilku ostatnich dni co najmniej sześć szpitali.
Szczególnie trudna sytuacja panuje w prowincji Darfur Północny na zachodzie kraju, gdzie funkcjonuje obecnie tylko jedna placówka medyczna. Również tam kończą się jednak zapasy lekarstw i sprzętu medycznego. Przed kilkoma dniami w tym regionie zginęło trzech pracowników Światowego Programu Żywnościowego (WFP), agendy ONZ zajmującej się pomocą osobom zagrożonym klęską głodu. Po tym zdarzeniu WFP zawiesił wszystkie swoje inicjatywy w Sudanie - przekazała międzynarodowa organizacja humanitarna Lekarze Bez Granic i ONZ.
Nie jest jasne, kto obecnie sprawuje władzę w państwie. W ramach proponowanych przez rząd zmian RSF miały zostać wcielone do regularnych sił zbrojnych Sudanu, ale generałowie nie mogli zgodzić się co do terminu, w jakim ma to nastąpić. Polityczny spór przerodził się w starcia zbrojne.
Przeczytaj: Sudan: Co najmniej 185 osób poniosło śmierć na skutek trwających trzeci dzień walk