- Nigdy nie wolno pozwolić być obojętnym wobec cierpienia matki, wobec cierpienia ojca. Dlatego tu jesteśmy - mówili Rycerze św. Jana Pawła II przy papieskim pomniku w Bielsku-Białej, gdzie w 18. rocznicę śmierci swojego patrona zaprosili bielszczan na modlitwę w obronie dobrego imienia św. Jana Pawła II.
Wieczorne spotkanie 2 kwietnia przygotowane pod hasłem: "Wywalczyłeś nam wolność, dziś wolni walczymy o Ciebie", rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem bp. Romana Pindla w bielskim kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa.
- Gromadzimy się tutaj z inicjatywy Rycerzy św. Jana Pawła II, którzy zaprosili osoby pragnące wyrazić swój szacunek i wdzięczność za dar Jana Pawła II dla Kościoła i Polski. Cieszę się, że z kolei Akcja Katolicka wyraziła pragnienie Eucharystii, by dziękować za Jana Pawła II, zwłaszcza za dobro, którego doznaliśmy jako utworzona przez niego w 1992 roku diecezja bielsko-żywiecka, w szczególności miasto Bielsko-Biała, do którego przybył 22 maja 1995 roku - mówił biskup Roman Pindel.
Bp Roman Pindel przewodniczył Mszy św. w 18. rocznicę powrotu Jana Pawła II do domu Ojca.W kazaniu biskup nawiązał do ostatnich wydarzeń medialnych związanych z postacią papieża. - Co możemy i co powinniśmy czynić? Uświadamiamy sobie, że jesteśmy uczestnikami wydarzeń, które mają charakter światowy, ale dotykający nas tu i teraz. Wydarzenia głównie medialne, ale także realne wywołują wiele emocji, ponieważ dotknięto, naruszono szacunek wobec tego, który uczynił tyle dla Kościoła i Polski, zaś atak przychodzi podstępnie, przez powtarzane insynuacje, manipulacje, na które rzeczowo będą odpowiadać bezstronni specjaliści - mówił bp Pindel.
Jak zauważył, wydawało się, że "wszyscy w Polsce kochają Jana Pawła II" i wielu ta fala ataku zaskakuje, przygnębia, budzi gniew, wątpliwości. - Nie lubimy takich stanów. Jednakże trzeba jasno powiedzieć, że Jan Paweł II budził sprzeciw niemal od samego początku pontyfikatu. Niektórzy szybko odkryli, że Jan Paweł II nie jest zahukanym biskupem z krańca świata, złamanym przez komunizm. Że chce podnieść Kościół z kolan - podkreślił bp Roman. - Zapowiedział przecież w pierwszej homilii, że on chce otworzyć drzwi Chrystusowi, także otworzyć dla tych systemów, które są zamknięte i zaprosił do tego wszystkich wiernych.
2 kwietna 2023 r. przy pomniku św. Jana Pawła II w Bielsku-Białej.Biskup przytoczył uwagę reżysera Krzysztofa Zanussiego, który już wówczas usłyszał od biznesmenów we Włoszech, że papież "jest niebezpieczny" dla bogatych społeczeństw, w których kościoły opustoszały, bo budzi ludzi z letargu, wzywa do życia według wiary i zachęca, by kierować się zasadami objawionymi przez Boga.
Biskup dodał, że po pierwszych entuzjastycznych pielgrzymkach także w Polsce jego wizyty budziły sprzeciw i niezrozumienie. Jak w roku 1991, gdy zaczął przywoływać Dekalog. - Echa braku życzliwości okazały się w roku 1995 w Skoczowie. Przecież wołanie o ludzi sumienia to powtórzenie wcześniejszego nauczania w Polsce, które nie zostało przyjęte. To on przypomniał, że sumienie to głos Boga, ale wymaga ono formowania i dojrzałości, i że wielkim złem jest nieposłuszeństwo wobec głosu Ducha Świętego czy zgoda na deprawację tego sumienia - przypomniał bp Pindel.
Rycerze św. Jana Pawła II zaprosili do modlitwy w obronie dobrego imienia papieża Polaka.Nauczaniu papieża sprzeciwiały się środowiska Ameryki Łacińskiej, którym nie odpowiadało jego nauczanie społeczne. - Opcja na rzecz ubogich, która wynika z Ewangelii, sprawiła, że stał się wrogiem dla wielu - dodał bp Pindel.
Przeciwników nie brakowało, kiedy papież rodziny mówił o obronie każdego życia i sprzeciwiał się karze śmierci.
- Myślę, że potrzebujemy przemyślenia, rozróżnienia w tym szumie i wrzawie głosu, z którym trzeba się liczyć. Jedni dają już odpowiedź, na którą ci, którzy nas chcą zaniepokoić, nie mają odpowiedzi. Na pewno pojawią się kolejne głosy oparte na rzetelnych i obiektywnych badaniach. Trzeba, żebyśmy byli świadomi, że po prostu są w Polsce osoby nienawidzące papieża i jego nauczania - zauważył biskup i dodał:
Mimo rzęsistego deszczu bielszczanie licznie przyszli pod pomnik św. Jana Pawła II.- Powiem na koniec, co mi uświadomiło tę prawdę. Byłem na III roku w seminarium. Szedłem w sutannie po 17.00, by zdążyć na 18.00 do któregoś z kościołów na nabożeństwo. Nagle ktoś przyskoczył do mnie, zaczął straszliwie przeklinać, a zarazem jakoś złośliwie się naśmiewać. Nie wiedziałem o co chodzi, bo nie wyglądał na pijanego. Wreszcie usłyszałem: "Koniec z wami! Nie żyje i z wami też będzie koniec". Ludzie zatrzymywali się zdumieni krzykiem tego człowieka, który nagle odstąpił i szybko się oddalił. Ktoś podszedł do mnie i powiedział cicho: "Strzelano do papieża. Jest w szpitalu. Trzeba się modlić, by żył". Było to 13 maja 1981 roku. Zamach w Rzymie… Nie wszyscy kochają papieża… Uświadomiłem sobie, że są i tacy ludzie w Polsce. Zapamiętałem to wydarzenie dobrze, choć potem 17 maja odbył się biały marsz zorganizowany przez studentów, którzy po zamachu odwołali swoje juwenalia. A potem przyszedł stan wojenny. W takich uwarunkowaniach żyjemy. Najważniejsze, byśmy okazali się wierni Bogu i by On był w naszych sercach - jeżeli się nie uda inaczej - zakończył biskup.
Ks. Piotr Leśniak, kapelan Rycerzy św. Jana Pawła II z relikwiami ich patrona.Po liturgii biskupi Roman Pindel i Piotr Greger, kapłani, a wśród nich księża z rocznika św. Jana Pawła II, wyświęceni w 2017 roku, przeszli razem z Rycerzami św. Jana Pawła II przed papieski pomnik. Przy budynku kurii diecezjalnej stoi on od 2006 r. Powstał dzięki staraniom Stowarzyszenia "Evangelium Vitae". Znajdują się na nim słowa, które Jan Paweł II wypowiedział w Bielsku-Białej 22 maja 1995 r.: "Życzę temu miastu, aby w nim nigdy nie zabrakło miejsca dla Chrystusa".
Tutaj bielska chorągiew Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II z komandorem Piotrem Jędrzejką i kapelanem ks. Piotrem Leśniakiem, który przyniósł ze sobą relikwie świętego patrona, zaprosili do zaśpiewania Apelu Jasnogórskiego, odmówienia Litanii do św. Jana Pawła II, dziesiątki Różańca i - na finał - do odśpiewania "Barki".
- Zaprzeczeniem miłości jest obojętność. My nie możemy być obojętni, kiedy naszą matkę - Kościół katolicki - obraża się, niegodnie się wobec niej postępuje, po prostu się jej nie szanuje. I nie możemy być obojętni, kiedy targa się dobrym imieniem naszego ojca. Matka i ojciec to najważniejsze słowa. Nigdy nie wolno być obojętnym wobec cierpienia matki i ojca. Dlatego tu jesteśmy - mówił Kuba Abrahamowicz, aktor, jeden z rycerzy.
Jednocześnie przypomniał wydarzenia i kolejne komunikaty watykańskie sprzed 18 laty, aż po ten z godziny 21.37 informujący o powrocie Jana Pawła II do domu Ojca.
Rycerze św. Jana Pawła II zaprosili do modlitwy w obronie dobrego imienia papieża Polaka.Jak zaznaczył Kuba Abrahamowicz, dla rycerzy odpowiedzią na sytuację medialną sprzed kilku tygodni są słowa samego Jana Pawła II. Cztery dni po zamachu na jego życie w 1981 roku napisał: "Modlę się za brata, który wobec mnie zawinił i któremu najszczerzej wybaczyłem”.
Rycerz przywołał także swoje wspomnienia z 2 kwietnia 2005 roku: - Ja byłem wtedy w katedrze i klęczałem, modląc się tak jak państwo o to, żeby jeszcze chwilę, jeszcze moment pozostał z nami Ojciec Święty. Każdy z nas ma swoje wspomnienie. Nawet sobie nie zdajemy sprawy, jakie mamy szczęście - mówię o tych, którzy mają około 50 lat życia. Ilu papieży spotkaliście państwo na swojej drodze? Czy jest ktoś, kto spotkał taką liczbę papieży jak my? Ile wzruszeń, ile refleksji... Teraz pozostaje to podstawowe pytanie, co robimy z tym, co usłyszeliśmy. Czy to tylko emocje? - dodał.
Następnie delegacje rycerzy i Akcji Katolickiej złożyły pod pomnikiem kwiaty, które - jak mówili - są wyrazem miłości wobec św. Jana Pawła II.
Modlącym się muzycznie towarzyszyli młodzi z Salwatoriańskiego Duszpasterstwa "Bagno".
Spotkanie zakończyło błogosławieństwo udzielone przez biskupa Romana Pindla.