Bez feretronów i monstrancji, bez dzwonków i śpiewów - w Amsterdamie od niemal 150 lat tak odbywa się Cicha Procesja. Podobna odbędzie się jutro w Krakowie.
Jej trasa wiedzie od dominikańskiej bazyliki Świętej Trójcy do bazyliki Bożego Ciała na Kazimierzu. Jest formą uczczenia cudu eucharystycznego, do którego doszło w Krakowie w XIV wieku. - Legenda mówi, że z nieistniejącego już dziś kościoła na pl. Wszystkich Świętych została skradziona monstrancja z Najświętszym Sakramentem. Złodzieje myśleli, że jest złota, i kiedy zorientowali się, że tak nie jest, porzucili ją na bagnach we wsi Bawół. Mieszkańcy widzieli bijącą łunę światła, która rozpromieniała całą okolicę, zwłaszcza wieczorem. Udali się w to miejsce i znaleźli monstrancję - opowiada proboszcz parafii Bożego Ciała ks. Przemysław Soboń CRL.
Bazylika na Kazimierzu powstała jako ekspiacja za kradzież i świętokradztwo. Ludzie biorący udział w Cichej Procesji wyglądają jak zwykli przechodnie. Idą w kilkuosobowych grupach, zwyczajnie ubrani, milczący. Nic ich nie wyróżnia. Jak wyjaśnia o. Łukasz Miśko OP, prezes Fundacji "Dominikański Ośrodek Liturgiczny", która jest organizatorem procesji, to pielgrzymka, która musi wydarzyć się w sposób cichy i dyskretny, bo nawiązuje do innych wydarzeń - prześladowań katolików w protestanckiej Holandii od XVI do XIX wieku.
Co wspólnego ma Kraków z Amsterdamem? W holenderskim mieście 15 marca 1345 r. doszło do cudu eucharystycznego. W domu przy Kalverstraat umierał rybak Ysbrant Dommer. Otrzymał ostatnie namaszczenie i Wiatyk, ale nie zdołał go przyjąć. Ciało Pańskie, zgodnie z zasadami liturgicznymi, wrzucono do ognia płonącego na kominku.
Następnego dnia rano przy czyszczeniu paleniska okazało się, że komunikant nie spłonął. Dochodzenie potwierdziło cud eucharystyczny. Wkrótce powstała kaplica i do Amsterdamu zaczęły ściągać tłumy pielgrzymów. Co roku w rocznicę cudu przez miasto przechodziła wielka procesja eucharystyczna. Tak było do czasu, gdy w XVI w. doszli do władzy protestanci i całkowicie zakazali pielgrzymek i procesji. Tradycja odrodziła się w zdumiewającej formie i obecnie jest największym zewnętrznym wydarzeniem Kościoła w Holandii. Kilka tysięcy katolików od niemal 150 lat w sobotę po 15 marca w milczeniu, bez żadnych zewnętrznych znaków, przemierza nocą ulice Amsterdamu dla uczczenia XIV-wiecznego cudu.
Ojciec Miśko przyznaje, że połączenie tak odległych geograficznie wydarzeń jest nieoczekiwane i niezwykłe. - Cud eucharystyczny w Amsterdamie i historia odnalezienia monstrancji na podkrakowskich bagnach wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego, dopóki nie ukazują nam duchowego wspólnego mianownika - miłości do Eucharystii, przekonania o wyjątkowości daru realnej obecności Chrystusa wśród swojego ludu, wreszcie mocy doświadczenia pielgrzymki, odwiedzin w miejscach uświęconych jakąś szczególną Bożą interwencją - tłumaczy dominikanin.
Biskup haarlemsko-amsterdamski Jan Hendriks przesłał do polskich uczestników Cichej Procesji list z błogosławieństwem. Czytamy w nim: "Żyjemy w czasach sekularyzacji i dlatego ta Cicha Procesja jest ważnym i wymownym przypomnieniem obecności Pana w naszych czasach, w naszym społeczeństwie. Jego głos można usłyszeć w ciszy naszych serc. Pokój Boży oraz nasz pokój wewnętrzny powinny popłynąć do tego świata i sprawić nowy początek; modlimy się, by pragnienie pokoju wypełniło serca narodów, a zwłaszcza serca ich przywódców".
Krakowską Cichą Procesję zaplanowano w sobotę. Jej uczestnicy wyruszą od dominikanów po Mszy św. o 12.00. W bazylice Bożego Ciała na Kazimierzu odbędą adorację Najświętszego Sakramentu ze śpiewami amsterdamskimi i dominikańskimi, po czym procesja powróci okrężną trasą na miejsce, z którego wyruszyła, podobnie jak się to dzieje w Amsterdamie.