W trzy marcowe przedpołudnia cieszyńską kaplicę przyklasztorną sióstr boromeuszek po raz siódmy wypełniły mamy w różnym wieku. Wszystkie słuchały o tym, jak być całą szczęśliwą.
Jeśli ktoś o nich w Cieszynie i okolicach nie wiedział, to osiem lat miał okazję usłyszeć na pewno. Wspólnota Matek w Modlitwie "Miriam" po raz pierwszy zaprosiła wtedy mamy małych dzieci na dopołudniowe wielkopostne rekolekcje w kościele św. Marii Magdaleny. Tradycję przerwała na rok pandemia, ale w tym roku odbyły się one po raz siódmy. A po raz kolejny gościny udzieliły wszystkim mamom siostry boromeuszki. Rekolekcje "Cała szczęśliwa" w klasztornej kaplicy poprowadził o. Ireneusz Toczydłowski OFM - cieszyński gwardian i duszpasterz Szkoły Nowej Ewangelizacji "Zacheusz".
Jak co roku mamy przygotowały w kaplicy kącik dla dzieci, gdzie na dywanie i przy ławeczkach, maluchy mogły bawić się, rysować - a potem swoje prace przynieść w procesji z darami w czasie Mszy św. Siostry udostępniły pomieszczenia klasztorne w tym także pokój św. Faustyny, gdzie w komfortowych warunkach mogły nakarmić lub przewinąć niemowlaki. W dniu spowiedzi uczestniczki, które przyszły z dziećmi, mogły liczyć na pomoc w opiece nad nimi ze strony mam ze wspólnoty.
Anna Bisch i Katarzyna Czakon - liderki cieszyńskich Matek w Modlitwie "Miriam".Ojciec Ireneusz zaczął rekolekcje od opowieści, o kobiecie, która przyszła do sklepu, w którym za ladą stał Pan Bóg. Zapytany o to, co można kupić w Jego sklepie, odparł: "Wszystko". Poprosiła o dużo szczęścia, radości, pomyślności, miłości i pieniędzy. Pan Bóg się uśmiechnął i z zaplecza przyniósł malutką papierową torebkę. Zdziwionej kobiecie odpowiedział: - Tak to wszystko. Czyżbyś nie wiedziała, że w moim sklepie sprzedaje się tylko nasiona?
Ojciec Ireneusz przypomniał przypowieść o ziarnie, które żeby przynieść owoc, musi obumrzeć. Zaznaczył, że każdy ma prawo do szczęścia. Jedni myśliciele uważają, że prawdziwym szczęściem jest to, które przychodzi samo, inni, że wymaga ono wyrzeczeń, trudów, obumierania.
W czasie procesji z darami dzieci przyniosły do ołtarza przygotowane przez siebie pod okiem mam rysunki.- Dobra nowina jest taka, że szczęście jest moim i twoim przeznaczeniem. Bóg stworzył nas po to, żebyś była szczęśliwa. Każdego dnia zaprasza cię do tego, by po to szczęście sięgać - w radości i smutku - być cała szczęśliwa - mówił rekolekcjonista. - Wśród sukcesów i porażek - być cała szczęśliwa; wśród wyjątkowości i przeciętności - także; pośród świętości i grzeszności - również. W czasie rekolekcji będziemy doceniać na nowo, przyjmować i odkrywać ziarenka szczęścia, które Pan Bóg kładzie w nasze ręce - wkłada do naszego serca. Zobaczymy też mechanizmy, uwarunkowania, które nie pozwalają temu szczęściu wzrastać. Zastanowimy się, jakie kroki możemy podjąć, ażeby to szczęście pielęgnować, rozwijać.
Ojciec Ireneusz mówił mamom o czterech oknach wdzięczności, które mogą być drogą do szczęścia: wdzięczności za dary nadzwyczajne - jak urodziny, jubileusze, awans w pracy, piękną wycieczka; następie dary zwyczajne, "oczywistości", jak pokarm czy ciepło w mieszkaniu, a także dary duchowe: rekolekcje, Eucharystię, słowo Boże oraz dary trudne: cierpienie, chorobę, żałobę, które jednak mogą być drogą do odkrycia łaski nawrócenia, przemiany.
Mamy razem z dziećmi przygotowały także procesję z darami, które przekazały na ręce o. Ireneusza Toczydłowskiego OFM, prowadzącego rekolekcje w Cieszynie.Mamy usłyszały także o tym, do czego prowadzi dobre słowo - błogosławieństwo i wzajemnie się błogosławiły.
- Słowa są ziarnami - dobre ziarno, dobre słowo, przyniesie dobre owoce, złe słowo - zły owoc. Przez słowa możemy albo budować, albo niszczyć - zaznaczył franciszkanin. Jako wskazówkę dał mamom słowa z Psalmu 141, wersetu trzeciego: "Panie, postaw straż przy moich ustach; strzeż bramy warg moich". Jednocześnie o. Toczydłowski podkreślił, że istotą jest nie tylko błogosławienie, ale i bycie błogosławieństwem: - Jestem błogosławieństwem dla mojego domu, chcę błogosławić - to jest decyzja. Nie tylko bliskim, ale i wrogom, tym którzy nas nienawidzą. Inni będą złorzeczyć, a ja chcę błogosławić.
W czasie rekolekcji mamy mogły do koszyka składać kartki ze swoimi intencji, w których o. Ireneusz sprawował Mszę św. na zakończenie rekolekcji. Każda mama mogła także zapisać się do grupy mailingowej "Miriam", bo rekolekcje to nie jedyne przedsięwzięcie mam. Co więcej - po rekolekcjach w poprzednich latach wiele mam dołączyło do wspólnoty.
- Super pomysłem jest to, że grupa Matek w Modlitwie to inicjatywa modlitewna - mamy modlą się z mamami i za mamy - mówi o. Ireneusz. - Trzy lata temu wspólnota zaprosiła mnie do głoszenia rekolekcji po raz pierwszy. Było o Duchu Świętym. Teraz mówiłem im o tym, jak być całą szczęśliwą. Pomysł dopołudniowych rekolekcji dla mam jest świetny. Nauki stanowe dla kobiet, które są o 19.00, dla tej grupy byłyby niedostępne, a tak w tym Bożym czasie panie mają szansę skorzystać z rekolekcji. Gaworzące, chodzące po kościele dzieci mi nie przeszkadzają. Po prostu trzeba się bardziej skupić.
O. Ireneusz Toczydłowski OFM błogosławił wszystkie dzieci, które towarzyszyly mamom w czasie rekolekcji cieszyńskich.Ruch Matek w modlitwie narodził się w 1995 r. w Anglii. Do Polski dotarł w 2009 r. - do Białegostoku i… do Cieszyna. Tu inicjatorką pierwszej grupy była Anna Bisch. Dziś razem z Katarzyną Czakon - która do cieszyńskich grupy dołączyła w 2015 r. i… od razu opowiedziała o krakowskich rekolekcjach dla mam małych dzieci, dając tym samy początek wielkopostnym spotkaniom nad Olzą - są liderkami wspólnoty.
- Spotykamy się co tydzień w domach, m.in. w Cieszynie, Marklowicach, Zamarskach, Pogwizdowie. Tworzymy sześć, siedem grup, a w każdej jest od trzech do czternastu mam - mówią Ania i Kasia. - Frekwencję trudno przewidzieć, bo wieczorem mamy mówią, że będą, a nazajutrz rano dzwonią, że nie dadzą rady, bo katar, bo gorączka, bo dziecko wymiotowało. Życie - doskonale to wszystkie znamy.
Do domu jednej z rodzin przychodzą o 9.00. Pomocą w przebiegu spotkania służy im książeczka konspekt i modlitewnik, którym posługują się Matki w Modlitwie na całym świecie.
- Najpierw modlimy się według książeczki, zawsze też rozważamy Ewangelię z danego dnia i dzielimy się tym, co nas w niej poruszyło - wyjaśnia Kasia. - Po modlitwie przechodzimy na kawę - i to też jest piękny czas dzielenia się życiem, codziennością.
- Cotygodniowe spotkanie to czas, żeby wyjść z domu, z codziennego rytuału, wytchnąć duchowo. Żyjemy relacjami i dla relacji - to niby głupia kawa, ale to czas, który dajemy sobie nawzajem: jedna drugiej wysłucha, poratuje, pocieszy - dodaje Ania.
Mamy - wiele z dziećmi - po raz kolejny wzięły udział w specjalnie dla nich przygotowanych rekolekcjach w kaplicy sióstr boromeuszek w Cieszynie.- Zdarzają się wtedy naglące prośby: potrzebuję na jutro białą sukienkę na strój aniołka w takim, a takim rozmiarze - śmieje się Kasia. - Zdarzyło mi się zamienić aniołka na rycerza w takiej awaryjnej sytuacji.
Mamy, które wróciły do pracy, bo dzieci już im podrosły, są zaproszone na wieczorne spotkania we franciszkańskim kościele Świętego Krzyża w Cieszynie w jedną ze śród miesiąca - najczęściej w trzecią. To ojcowie franciszkanie z o. Oktawiuszem Zamorskim na czele sprawują duchową opiekę nad grupą.
Mamy stworzyły także grupę mailingową, poprzez która informują o wszystkich swoich spotkaniach, rekolekcjach, ale jest tam i miejsce na ogłoszenia typy: szukam lekarza specjalisty, oddam łóżeczko czy fotelik. Do grupie zapisało się ponad 130 pań.
Grupy Matek w Modlitwie działają także w kilku innych parafiach diecezji. Jak ją założyć? - Wystarczy skontaktować się ze mną. Mam nasze książeczki, które są gotowym konspektem dla grupy. Bardzo chętne je udostępnię i… można zaczynać - mówi Ania. - A jeśli któraś z mam ma doświadczenie jakiejkolwiek wspólnoty, to może pomóc w prowadzeniu modlitwy czy śpiewu uwielbienia.
Z Anną Bisch można kontaktować się telefonicznie: 696 095 046.