To dziś jeden z najpiękniej brzmiących, zabytkowych instrumentów kościelnych w diecezji. Cieszą się nimi szczególnie tutejsi mieszkańcy - wierni parafii Świętych Wawrzyńca i Kazimierza Królewicza - sanktuarium Pani Kazimierzowskiej w Rajczy.
Razem z ks. proboszczem Andrzejem Zawadą, mocno zaangażowali się w zbiórkę funduszy na remont XIX-wiecznych organów w swoim kościele - sanktuarium Pani Kazimierzowskiej. Temu służył m.in. lipcowy Piknik Królewski. W sfinansowaniu prac pomogły dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Województwa Śląskiego. Dzięki nim, organmistrz Grzegorz Bałchan oraz konserwator zabytków Tadeusz Kalfas zrealizowali konieczną dla uratowania instrumentu renowację.
W uroczystość odpustową ku czci współpatrona parafii, św. Kazimierza, rajczanie i ich goście dziękowali za ten dar podczas Mszy św. z bp. Romanem Pindlem, który przewodniczył uroczystej Mszy św., sprawowanej razem z ks. Andrzejem Zawadą, ks. dr. Krzysztofem Kurnikiem - dyrektorem Diecezjalnej Szkoły Muzyki Kościelnej w Bielsku-Białej, ks. Franciszkiem Jeleśniańskim - rajczańskim rodakiem i ks. Piotrem Górą - sekretarzem księdza biskupa.
W homilii biskup przypomniał najpierw historię obrazu Pani Kazimierzowskiej. Tutejsi górale 4 lipca 1669 r. poprosili przebywającego w Żywcu króla Jana Kazimierza. o zezwolenie na wybudowanie w królewskich włościach kościoła. Wtedy też, razem ze zgodą, otrzymali także od władcy obraz Matki Bożej, do którego, jak mówią kroniki, król "miał osobliwe nabożeństwo".
Matka Boża Pani Kazimierzowska z sanktuarium w Rajczy.Najpierw obraz znajdował się prawdopodobnie w Milówce, a w 1674 r., po zbudowaniu drewnianego kościoła w Rajczy, umieszczono go w bocznym ołtarzu. W XIX wieku, kiedy powstała obecna świątynia, obraz znalazł się najpierw także w bocznym ołtarzu, a ponad 40 lat temu przeniesiono go do ołtarza głównego.
Jak zaznaczył biskup, Matka Boża, święci i sanktuaria wymagają z naszej strony "najpierw czci, ale także mądrej troski i wiarygodnego świadectwa". Wspomniał ustanowienie rajczańskiej świątyni w 1997 r. lokalnym sanktuarium, a także koronację obrazu w 2017 r. - Macie w tej parafii piękną historię, wspaniałe dzieło przodków, którzy z taką determinacją zabiegali, aby mieć własny kościół - mówił biskup. - Byli przedsiębiorczy, skoro odważyli się udać do Żywca i prosić króla, który zatrzymał się w tym mieście, by wsparł ich dobre zamiary.
Biskup zachęcił rajczan, by rozsławiali sanktuarium, zapraszając tu wszystkich, którzy szukają Bożej pomocy w różnych sprawach. - Starajcie się zapraszać wszystkich, zwłaszcza bliskich i znajomych. Zapraszajcie grupy, szukajcie kogo można przekonać do tego, że warto właśnie tu modlić się w chorobie, kłopotach, w radości i dla uproszenia tego, czego sami nie zdołamy zapewnić. Szukajcie wręcz jakiejś specyfiki tego miejsca, tego sanktuarium, związanego z Matką Bożą i św. Kazimierzem.
Wyremontowane organy w rajczańskim sanktuarium.Biskup zasugerował, by miejsce to może stało się sanktuarium dedykowanym pracownikom kolei, których liczna reprezentacja jest związana z Rajcza. Szczególną grupą, którą tu warto zapraszać mogą być także chorzy. Jak zauważył biskup, takim tytułem - sanktuarium chorych - szczyci się także sanktuarium Matki Bożej w Bielsku-Białej Hałcnowie. Dla osób chorych z tej części Żywiecczyzny pokonanie odległości do niego może być jednak barierą - tym samym Rajcza mogłaby się stać celem ich pielgrzymowania.
Biskup mówił także o "drugim ważnym zadaniu”, związanym ze współpatronem rajczańskiego kościoła i parafii - św. Kazimierza. Przypomniał, że czczony dziś święty pochodził z rodu Jagiellonów. Swoim życiem odzwierciedlił słowa z Księgi Mądrości Syracha: "Będąc jeszcze młodym, zanim zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę".
- Słowa napisane na wiele wieków przed narodzinami św. Kazimierza, zdają się być proroctwem albo inaczej: zdają się jakby wyjęte z pamiętnika młodego wciąż królewicza, jeszcze nie króla - mówił biskup.
Kazimierz przeżył zaledwie 26 lat. Zmarł na nieuleczalną wówczas chorobę płuc. - Wszystko więc dokonało się w młodości. Szukał od małego mądrości i to w modlitwie, a to dzięki religijnej matce, która zajmowała się dziećmi w ich najmłodszych latach i dobrze wykorzystywała ten czas - mówił biskup. - Później zaś opiekę nad synami przejmował ojciec,. Ponieważ był zajęty rządami ogromnym państwem, zlecił wykształcenie i wychowanie człowiekowi uchodzącemu za najmądrzejszego w całej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, jak nazywano wówczas Polskę, Litwę oraz wiele terenów dzisiejszej Białorusi i Ukrainy.
Wychowawcą Kazimierza i jego braci był Jan Długosz. Uczył ich jak żyć mądrze, jak decydować o sobie i innych, jakie wartości wybierać, czym się kierować i - jak mówił bp Pindel: "w jaki sposób ma być mądry chłopiec, który, gdy dorośnie będzie władcą, jeżeli nie Polski to może Litwy, a może w Czechach albo na Węgrzech".
Ks. Krzysztof Kurnik przy rajczańskich organach.Wśród wychowanków Jana Długosza, królewicz Kazimierz wyróżniał się roztropnością, modlitwą i łagodnością. - Wcześniej też przed innymi zachodził do kościoła, by w nim szukać mądrości, o której mówimy, że z góry pochodzi i którą zdobywa się na kolanach. Świadectwem takiej postawy młodego Kazimierza, który od młodości szukał takiej mądrości jest bardzo znana ilustracja z życia świętego, która ukazuje klęczącego chłopca odzianego w strój książęcy przed drzwiami Katedry Wawelskiej. Za nim ktoś starszy - to Jan Długosz - zauważył biskup, cytując następnie kolejne słowa z Księgi Mądrości: "Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę. Postąpiłem w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć. Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu".
- Czytając żywot św. Kazimierza, zgadza się to wszystko. Tak przekuł tę mądrość. Słowa te dobrze ilustrują krótkie życie królewicza Kazimierza, który stawał się mądry, przez podróże, przez polecane mu przez ojca zadania czy przez rozstrzygnięcia w sprawach trudnych - zauważył bp Pindel. - Niech jego życie będzie wzorem dla nas, a on sam niech oręduje w naszych sprawach, w upraszaniu mądrości, której potrzebują młodzi ludzie, a której i starszym wieku nie powinno zabraknąć - dodał.
Na zakończenie liturgii ks. proboszcz Andrzej Zawada dziękował wszystkim za udział w uroczystości a szczególnie osobom, dzięki którym remont organów mógł być wykonany - m.in. obecnemu na uroczystości ministrowi Stanisławowi Szwedowi, samorządowcom wszystkich szczebli i profesjonalistom, którzy wykonali wszystkie prace.
O walorach rajczańskich organów, mówił podczas uroczystości ks. dr Krzysztof Kurnik - dyrektor Diecezjalnej Szkoły Muzyki Kościelnej w Bielsku-Białej, wykładowca muzyki kościelnej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, nauczyciel śpiewu kleryków krakowskiego archidiecezjalnego seminarium duchownego.
Rajczański instrument zbudował w 1897 roku, pochodzące ze Lwowa organmistrz Jan Grocholski. Organy mają 23 głosy - osiemnaście w manuale czyli na klawiaturę rąk i pięć w pedale - klawiaturze nanożnej. Cały instrument umieszczony jest w drewnianej szafie z licznymi złoceniami, dekoracjami rzeźbiarskimi z motywami roślinnymi. Od 1 września 2021 r. organy znajdują się w rejestrze zabytków województwa śląskiego.
Jak mówił ks. Kurnik, pod względem brzmieniowym, instrument ma charakter romantyczny. Zaprezentował także jego możliwości. Słuchacze usłyszeli jak brzmi pryncypał - podstawowy głos całego brzmienia, a także głosy imitujące flety czy dźwięki smyczkowe. W czasie koncertu ks. Kurnik zaprezentował kilka kompozycji organowych - m.in. suitę gotycką Boelmanna, preludium Władysława Żelińskiego, napisane w oparciu o motywy muzyczne pieśni "Święty Boże, Święty mocny" oraz fugę h-mol J. S. Bacha, nawiązującą do kompozycji A. Corelliego.