W Syrii dotkniętej trzęsieniem ziemi i epidemią cholery, wciąż trwają walki. Na domiar złego kraj pozostaje objęty sankcjami – ostatnie wydarzenia doprowadziły bowiem jedynie do ich częściowego złagodzenia. „Wszyscy jesteśmy jak ofiary trzęsienia ziemi; ludzie umierają tutaj z głodu” – mówi Radiu Watykańskiemu o. Abdo Raad.
Duchowny kieruje pomocowym stowarzyszeniem Annas Linnas działającym w diecezji Aleppo, która potężnie ucierpiała w wyniku ostatniego trzęsienia ziemi. Tłumaczy, że wystarczy oddalić się niedaleko od miasta i można wpaść w ręce bandytów. Zaledwie przed kilkoma dniami kilkanaście osób zostało zabitych, gdy pracowały w terenie. Kryzys jest tak wielki, że każda pomoc jest na wagę złota – zaznacza o. Raad.
Przeczytaj: Kard. Langlois: Haiti nie poradzi sobie bez pomocy z zewnątrz
Cała Syria potrzebuje pomocy
„Trudno jest do Syrii przywieźć pomoc materialną i niestety trudno też jest przekazać tam pieniądze. Sankcje nie pozwalają bowiem bankom w Syrii na relacje z innymi bankami. Co gorsze, pomimo trzęsienia ziemi wojna wciąż trwa. Więc konwój pomocy w drodze, z jednego miejsca do drugiego, może być zagarnięty przez bojówki. Część osób ponadto nie ufa rządowi i mówi: «jak wyślemy pomoc, to rząd ją zabierze». Ja bym jednak powiedział, że nie ważne, czy pomoc dociera za pośrednictwem państwa, czy przez osoby prywatne, ważne, że dociera – mówi papieskiej rozgłośni o. Raad. - W tych trudnych czasach mamy świadomość, że wszelka pomoc jest przeznaczona dla potrzebujących. To prawda, że nie dociera do wszystkich osób dotkniętych trzęsieniem ziemi. Ale w Syrii i w Libanie wszyscy jesteśmy jak ofiary trzęsienia ziemi ze względu na kryzys ekonomiczny – tutaj ludzie giną z głodu. Oczywiście cała pomoc powinna byś skierowana do ofiar trzęsienia ziemi, bo są w wielkiej potrzebie i ostatecznie jestem przekonany, że większość pomocy naprawdę dociera do potrzebujących.“