Prefekt watykańskiej Dykasterii dla Kościołów Wschodnich odwiedził dotknięte trzęsieniem ziemi regiony Turcji i Syrii. Abp Claudio Gugerotti wskazał na niesprawiedliwe dysproporcje w pomocy, którą otrzymują ofiary kataklizmu w tych dwóch krajach. Syria dostaje jedynie okruchy, a po dwunastu latach wojny, sankcji gospodarczych i obecnie braku wystarczającego wsparcia mieszkańcy tego kraju stali się nędzarzami.
Abp Gugerotti wyznał, że największe wrażenie zrobiła na nim wizyta w zniszczonym Aleppo, gdzie na każdym kroku leżą stosy gruzów. „Nie potrafię odróżnić co zostało zniszczone w wyniku bombardowań, a co na skutek trzęsienia ziemi jednak codzienność mieszkańców tego miasta jest przerażająca” – mówi Radiu Watykańskiemu. Zauważa, że pilnym wyzwaniem pozostaje zorganizowanie takiej sieci pomocy, by być pewnym, że przesyłane wsparcie dotrze do potrzebujących i nie trafi w ręce wielu działających tam ugrupowań. Z powodu niedziałających banków jest nawet problem z przesłaniem funduszy.
Przeczytaj: Cuda pod gruzami
„Gdyby nie fantazja posługujących w Aleppo franciszkanów, tysiące ludzi byłoby porzuconych na łaskę losu” – mówi abp Gugerotti. Zapowiada, że Watykan będzie się starał wypracować jak najskuteczniejszy program pomocy dla Syrii za pośrednictwem Dzieł Pomocy Kościołom Wschodnim ROACO, które już od lat wspierają mieszkańców Bliskiego Wschodu.
Syryjczycy nie widzą już nadziei na przyszłość
„Byłem w Syrii wiele razy, to był prawdziwy klejnot, a obecnie to trzeci świat. Pensje są wręcz śmieszne, nie ma pracy, jest ogromna emigracja, miasta są zniszczone przez bombardowania. Ludzie jakby zwiędli, nie mają już nadziei. Obecna sytuacja wojny i sankcji sprawia, że bardzo trudno jest im pomóc: uzyskanie wizy zajmuje dużo czasu, przesyłanie pieniędzy jest niemożliwe, są obszary, które są pod różną kontrolą. I są pewne grupy, które nie przekazują niczego dalej, poza tymi, o których sami decydują – mówi papieskiej rozgłośni abp Gugerotti. – Gdyby nie było kilku franciszkanów, którzy z nieskończoną wyobraźnią i wykorzystaniem alternatywnych kanałów niosą pomoc, ludzie nie mieliby nic. Przez ROACO, która skupia główne organizacje humanitarne zajmujące się światem wschodnim, będziemy chcieli wypracować nowe drogi niesienia pomocy. Dla tych ludzi było ważne już to, że przyjechałem do nich w imieniu Ojca Świętego, bo kto teraz jeździ do Syrii? Światowa polityka zniszczyła ten naród. Jeśli uniemożliwia się dostawy ropy czy je zawłaszcza, to jak może działać gospodarka? My robimy projekty, żeby zatrzymać tam chrześcijan, dać im dom i zakład pracy, by zajęli się rzemiosłem, ale to niczemu nie służy, bo z powodu sankcji nie mają komu tego sprzedać. Sytuacja jest tam przerażająca, a społeczeństwo tragicznie zubożone.“
Przeczytaj: Po trzęsieniu ziemi zostali bez dachu nad głową. Szef misji Caritas mówi, jak im pomóc