Dekanat cieszyński był czwartym, który gościł peregrynujące po diecezji bielsko-żywieckiej relikwie bł. Carla Acutisa, będące w posiadaniu diecezjalnego duszpasterstwa młodzieży. CUD - Cieszyńskie Uwielbienie Dekanalne odbyło się w kościele Miłosierdzia Bożego w Kalembicach.
- Hmm. Instynktownie, jako prawdziwy chrześcijanin najpierw bym tą maskę zakładał współpasażerowi, a potem bym myślał o sobie, więc to było dla mnie zaskakujące. Ale jak to przemyślałem, to faktycznie: jeśli najpierw nie założysz tej maski sobie, to możesz nie zdążyć pomóc tej drugiej osobie - mówił ks. Kamil. - Żeby zatroszczyć się o tego drugiego człowieka, musisz najpierw zatroszczyć się o siebie. Czy to brzmi jak coś przeciwnego chrześcijaństwu i Ewangelii? Nie - bo przecież przykazanie miłości Boga i bliźniego mówi: kochaj bliźniego, jak siebie samego.
Ks. Kamil przywołał w tym kontekście słowa założyciela Oazy ks. Franciszka Blachnickiego: jesteś w pełni człowiekiem, jeśli masz zdolność posiadania siebie w dawaniu siebie. - Czyli chrześcijaństwo, to jest dawanie siebie innym - ale tylko wtedy, kiedy jesteś poukładany, zsynchronizowany, harmonijny - kiedy wszystko z tobą ok - zauważył.
Msza św. podczas peregrynacji relikwii bł. Carla Acutisa w kościele Miłosierdzia Bożego w Kalembicach.Duszpasterz młodych zaznaczył, że młodzi mają instynkt dawania siebie innych - pomagania, szybkiej odpowiedzi na potrzeby innych. - Ale żeby siebie dać, to trzeba siebie mieć - mówił, dodając, że sam Jezus podkreślił, że kto chce iść za Nim, musi się zaprzeć samego siebie; musi stracić swe życie, żeby je zyskać. - Nic ci nie da, jeśli cały świat zyskasz, a swoją duszę stracisz. To jest zaproszenie Pana Jezusa: zróbcie coś ze sobą, zaprzyjaźnijcie się ze sobą, poskładajcie się w całość. Zatroszczcie się o siebie, bądźcie piękni, radośni, inwestujcie w to, co was buduje, żebyście mogli wyjść do świata i siebie rozdawać tym, którzy was potrzebują - mówił ks. Kamil.
Takim człowiekiem by Karol Acutis - chłopak, który zmarł w 2006 r., w wieku 15 lat, w tydzień po zdiagnozowaniu u niego ostrej białaczki.
Księża przy ołtarzu w Kalembicach podczas dekanalnej peregrynacji relikwii bł. Carla Acutisa.Umierał ze słowami: "Cieszę się, że umieram, ponieważ przeżyłem swoje życie, nie marnując ani chwili, ani nie czyniąc czegokolwiek, co nie podoba się Bogu". - Wydaje mi się, że tak może powiedzieć tylko człowiek, który posiadł umiejętność posiadania siebie w dawaniu siebie. To znaczy zainwestował w siebie - rozwijał swoje talenty, robił to, co kochał, a wszystko po to, żeby wyjść do świata i móc sobą i tymi talentami się podzielić - zauważył ks. Kuchejda. - To jest najpiękniejsze, co możemy w życiu zrobić: odkrywać, co nas "jara", co nas "kręci", co nas zapala - kształtować to w sobie, doskonalić. Bo jest takie niebezpieczeństwo: kiedy nie będziemy tego robić, umrzemy faktycznie jako kopie, jako "podróby".
Czasem zakładamy maski - mimo, iż to wbrew naszym wartościom - żeby być akceptowanym. Bo chrześcijaństwo nie jest w modzie, bo dla świata jest nieatrakcyjne, bo nie chcemy być zepchnięci na margines. - Zyskujemy aprobatę i chwilę jest fajnie. Ale kiedy maskę zdejmujemy i spoglądamy w lustro, to przychodzi myśl czy było warto pójść z prądem, udawać kogoś kim nie jestem, stracić siebie za cenę przyklaśnięcia, kilku minut uwagi… - mówił młodym, życząc im życia w przyjaźni z Jezusem mimo wszystko. - Wtedy - cokolwiek się w waszym życiu wydarzy - zawsze będziecie mogli wracając do Jezusa spojrzeć w lustro i powiedzieć: "Przyjaźnię się z Jezusem, więc wygrałem swoje życie".