„Ci ludzie przecierpieli traumę po traumie, tragedię po tragedii i potrzebują teraz otrzymać łaskę po łasce” – mówi Radiu Watykańskiemu o. Tony O’Riordan, dyrektor Jezuickiej Służby Uchodźcom (JRS) w Syrii. Zakonnik przebywa właśnie w Aleppo, gdzie pracuje na rzecz udzielenia niezbędnej pomocy populacji dotkniętej niezwykle potężnym trzęsieniem ziemi.
W całym regionie liczba ofiar śmiertelnych tej katastrofy przekroczyła już 21 tys.
Jak podkreśla katolicki kapłan, ta tragedia stanowi zaledwie kolejny element długotrwałej serii nieszczęść dotykającej Syrię od czasu wybuchu tam wojny w 2011 r.
Przeczytaj: Sześcioosobowa rodzina uratowana spod gruzów po 101 godzinach od trzęsienia ziemi
O. O’Riordan: Aleppo zostało jakby zaatakowane masową bronią utraty poczucia bezpieczeństwa
„Jeszcze przed poniedziałkiem sytuacja w Syrii i w Aleppo pogarszała się dosyć szybko na przestrzeni zeszłego roku. Wysokie poziomy ubóstwa, głodu, braku paliwa powodowały wiele trudności w ciągu zimy, system medyczny działał w sposób bardzo ograniczony, a we wschodnim Aleppo, w rejonie miasta najbardziej dotkniętym przez wojnę, infrastruktura oraz budynki były także mocno zdewastowane – mówi papieskiej rozgłośni o. O’Riordan. – Tak było do poniedziałku, a wtedy nadeszło trzęsienie ziemi i (…) na całym terytorium miasta, nawet tam, gdzie wojna nie odcisnęła swojego śladu, wiele budynków się zawaliło czy też doznały różnego rodzaju uszkodzeń. Co nawet bardziej znaczące, stanowiące jakby broń masowego rażenia, to utrata poczucia bezpieczeństwa dotykająca wszystkich mieszkańców. Od kiedy dotarłem do Aleppo, wysłuchiwałem opowieści ludzi opisujących te przerażające momenty pierwszego i drugiego wstrząsu. Pierwszy nastąpił w godzinach ciemności… To odczucie zgrozy, niepokoju o swoją rodzinę w ciemności, brak wiedzy, co się dzieje, obudzenie się i odkrycie, co się dzieje, brak wiedzy, jaka jest sytuacja… Oczywiście, wiemy, że setki ludzi nie przeżyły, zginęły w tych budynkach, a tysiące, które przetrwały, żyją obecnie w strachu. Boją się wstrząsów i mają zrozumiałą traumę oraz lęk.“
Niosący wsparcie w Syrii jezuita zaznacza, że JRS momentalnie zajął się odtworzeniem swoich dotychczasowych posług w Aleppo, takich jak punkt medyczny przeznaczony głównie dla kobiet i dzieci, albo działalność edukacyjna dla nieletnich. Taka działalność ma bowiem bardzo wielkie znaczenie po katastrofie. Udziela się również wsparcia 126 schroniskom w mieście, z których wiele jest obecnie przeludnionych.
O. O’Riordan: duchowe, emocjonalne oraz praktyczne towarzyszenie to nasza wielka misja
„Jednym z kluczowych sposobów, w jaki JRS usiłuje odpowiedzieć [na sytuację], stanowi danie ludziom możliwości bycia wysłuchanymi i pozwolenie Duchowi Bożemu na wejście w traumę oraz lęk ze współczuciem. I doświadczyłem, jak osoby, którym udzieliliśmy takiego wsparcia, często czują się już o wiele spokojniejsze. Jeszcze potrzeba czasu oraz wielu rozmów, aby powstało w nich większe poczucie bezpieczeństwa, ale to jedna z wielkich misji – duchowe oraz emocjonalne towarzyszenie. Oczywiście, są też potrzeby praktyczne – wskazuje o. O’Riordan. – Rozdajemy żywność, wczoraj dostarczyliśmy materace do kościoła, gdzie przyjmowano pozbawione mieszkań osoby (…). Jesteśmy bardzo wdzięczni za modlitwy oraz pomoc po pierwsze ze strony Syryjczyków. To zadziwiające widzieć potok praktycznego wsparcia i współczucia od rodaków z innych części kraju czy z emigracji, jak również falę troski czy wsparcia od Kościołów i ludzi dobrej woli z całego świata (…). Można sparafrazować św. Pawła, mówiąc: «gdzie wzmogły się trzęsienia ziemi, tam obficiej rozlała się łaska» (…). Jesteśmy więc bardzo wdzięczni za pomoc, jaką otrzymujemy, i modlę się, aby ludzie nie zapomnieli o potrzebach, kiedy media stracą swoje zainteresowanie obecnym kryzysem. Naprawdę ważne jest długofalowe zaangażowanie się na rzecz mieszkańców Syrii, by pomóc Syryjczykom stanąć znowu na nogi.“
Chętni udzielenia wsparcia poszkodowanym za pośrednictwem JRS w Syrii mogą to zrobić pod tym linkiem.