Po wojnie praktycznie wszystko jest zniszczone, ludzie nie mają prądu, ogrzewania. I kiedy teraz, zimą, zdarza się trzęsienie ziemi, trudno sobie wyobrazić cierpienie, jakie przechodzą – mówi w rozmowie z „Gościem” ks. Przemysław Marek Szewczyk ze Stowarzyszenia Dom Wschodni.
Agnieszka Huf: Jak wygląda obecnie sytuacja w Syrii?
Ks. Przemysław Marek Szewczyk, Stowarzyszenie Dom Wschodni: Najbardziej ucierpiało Aleppo, sytuacja tam jest dramatyczna. Mamy kontakt z tamtejszą parafią, gdzie schroniło się ponad 200 osób, które opuściły swoje domy i boją się do nich wrócić. W parafii dostają posiłki, śpią na podłodze. Profesjonalna akcja ratunkowa w Aleppo jeszcze się tak naprawdę nie rozpoczęła, ludzie pomagają sobie nawzajem. Zginęła zatrważająca ilość osób, są wielkie zniszczenia. Wszyscy są w głębokim szoku.
Zobacz też: Potężne trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii
Aleppo stało się symbolem wojny w Syrii jako najbardziej zniszczone miasto w tym kraju…
Tak, Aleppo przeżywało wojnę domową, było bombardowane, więc te wczorajsze wstrząsy zniszczyły budynki, wcześniej uszkodzone na skutek działań wojennych. Miasto ucierpiało bardzo boleśnie.
Jakie jest morale ludzi? Czy mają jeszcze siłę, żeby walczyć o swój los, czy to już jest ta kropla, która przepełniła czarę?
Na szczęście niektórzy są pełni zapału. Rozmawiałem wczoraj z Jakubem, który pracuje w centrum dla dzieci i młodzieży i on nawet próbował żartować. Liderzy są pełni sił i energii, organizują pomoc, natomiast są otoczeni ludźmi, którzy są szalenie przygnębieni i tylko wyciągają rozpaczliwie ręce prosząc o wsparcie. Trzeba mieć świadomość, że wszyscy, którzy mieszkają dziś w Aleppo to są bohaterowie, którzy nie uciekli z miasta mimo wojny albo wrócili i próbowali odbudowywać swoje domy, układać sobie na nowo życie. A dziś zostali dotknięci trzęsieniem ziemi.
Działania wojenne w mieście już się skończyły?
W samym Aleppo tak, ale prowadzone są w innych miejscach kraju, co komplikuje cały czas pomoc międzynarodową. Bo Syria w tych granicach administracyjnych, które widzimy na mapie, nie istnieje –działają lokalne władze i z każdym trzeba się dogadać. A chociaż działań wojennych już w Aleppo nie ma, to są bolesne skutki powojenne. W zeszłym roku ze Stowarzyszeniem Dom Wschodni szukaliśmy środków, żeby pomóc ludziom ogrzać domy, bo umierali z zimna – wiem o czterech takich osobach. Sytuacja powojenna czasem jest trudniejsza niż sama wojna, bo one jest prowadzona na w miarę sprawnej infrastrukturze i dopiero ją uszkadza. A po wojnie praktycznie wszystko jest zniszczone, ludzie nie mają prądu, ogrzewania. I kiedy teraz, zimą, zdarza się trzęsienie ziemi, trudno sobie wyobrazić cierpienie, jakie przechodzą.
Jakie tam są teraz temperatury?
Nocami spadają poniżej zera, w ciągu dnia 10 – 11 stopni. W takiej temperaturze człowiek może umrzeć z zimna.
Co sprawia, że pomoc humanitarna nie dociera do potrzebujących?
Na Syrię jest nałożone embargo, udzielanie pomocy międzynarodowej jest trudne. Sytuacja jest skomplikowana politycznie i militarnie, czasem pomoc humanitarna jest nadużywana a pod jej płaszczykiem dzieją się inne rzeczy, co powoduje kolejne trudności z dotarciem do najbardziej potrzebujących.
Czego Aleppo potrzebuje najbardziej?
Solidarności, modlitwy, pamięci i olbrzymiego materialnego wsparcia, żeby w najbliższym czasie przyjść z pomocą doraźną, a potem pomóc odbudować domy, przywrócić jako takie funkcjonowanie miasta. Sporo domów jest uszkodzonych, a nie zniszczonych i da się je naprawić, ale w tym muszą pomóc przyjaciele.
Jaką pomoc oferuje Dom Wschodni?
W chwili obecnej pomoc doraźną – jedzenie, zorganizowanie warunków bytowych. A docelowo pomoc rodzinom w usuwaniu skutków trzęsienia ziemi, odbudowie domów. Jesteśmy w kontakcie z katolicką parafią św. Franciszka, pieniądze będą trafiały do potrzebujących za pośrednictwem tej parafii.
Wsparcie dla ofiar trzęsienia ziemi w Aleppo można przekazać na konto:
Stowarzyszenie "Dom Wschodni - Domus Orientalis"
mBank: 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388
Tytuł przekazu: Trzęsienie ziemi