Po raz kolejny - tym razem po pandemicznej przerwie już na żywo, na scenie Teatru Elektrycznego w Skoczowie - wspólnota Misyjnej Jutrzenki z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła wystawiła jasełka, przez które pomogła swoim rówieśnikom z Papui-Nowej Gwinei.
Trzydzieścioro młodych aktorów na scenie - a za kulisami ich rodzice, którzy zadbali o kostiumy i scenografię - zaprosiło na wyspy Oceanii, do Nazaretu, Ain Karem i Betlejem. Już pierwsze sceny przybliżają geograficzną i kulturową charakterystykę Papui-Nowej Gwinei. Opowiadają o nich najmłodsi w strojach mieszkańców z dalekich wysp, sąsiadujących z Australią i Indonezją. To wśród nich pracuje misjonarka, która zakłóca pracę przybyłych tam filmowców. Atmosfera zmienia się, kiedy wszyscy zaczynają słuchać opowieści o narodzinach Jezusa. Plan akcji przenosi się na Bliski Wschód dwa tysiące lat wcześniej. Na finał - wszyscy, także Papuasi i filmowcy kłaniają się Dzieciątku Jezus, oddając mu cześć.
Nowy scenariusz do skoczowskich jasełek napisała i spektakl wyreżyserowała Joanna Walczyk, a muzykę przygotował i opracował Paweł Moskała - opiekunowie grupy. W rolach głównych wystąpili: Milena Kisza jako Maryja (dziś uczennica szóstej klasy, która przed laty jako niemowlak zagrała Nowonarodzonego Pana!) i Piotr Gołuch jako Józef. Na premierze Dzieciątkiem Jezus był półroczny Józio Żur. Na scenie towarzyszyła mu w roli anioła mama Karolina. A wśród widzów był tata Sebastian z siostra Józia - trzyletnią Faustynką. Podczas kolejnych spektakli, małego Jezusa zagrali: Jaś Charzewski i Grzesiu Gruszczyk.
Każdy z młodych aktorów był gorąco oklaskiwany przez widzów, a wśród nich - za prawdziwie aktorskie wyczyny na scenie - aplauz zgotowali Klarze Bober, która brawurowo poradziła sobie z rolą Heroda.
Za ten wysiłek dzieci i ich rodziców, szczególnie dziękował obecny na premierze proboszcz parafii, ks. Witold Grzomba: - Od kilku lat was oglądam i widzę, że tym przedstawieniem coraz bardziej wchodzicie w sztukę i artyzm - chwalił młodych pomocników misji.