Składanie kwiatów przez regionalne organizacje w miejscach związanych z represjami wobec mieszkańców Górnego Śląska w latach 1945-1948 i przemarsz z Katowic do bramy obozu Zgoda, będącej symbolem powojennych prześladowań Ślązaków złożyły się na sobotnie obchody 78. rocznicy Tragedii Górnośląskiej.
Wydarzenia określane jako Tragedia Górnośląska rozpoczęły się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej pod koniec stycznia 1945 r. Była to fala sowieckich i komunistycznych represji w latach 1945-48, które pochłonęły tysiące ofiar, deportację kilkunastu tysięcy mieszkańców regionu na roboty przymusowe do Związku Sowieckiego i wiążące się z tym dramaty wielu rodzin.
Upamiętnienie tych wydarzeń i ich ofiar koncentruje się wokół przypadającego w tym roku 31 stycznia Dnia Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 r. Dzień ten obchodzony jest w ostatnią niedzielę stycznia w woj. śląskim i opolskim. Uchwały w tej sprawie przyjęły Sejmik Województwa Śląskiego w 2011 r., a Sejmik Województwa Opolskiego – w 2012 r.
Główny punkt uroczystości to zainicjowany w 2009 r. przez Ruch Autonomii Śląska i gromadzący setki osób Marsz na Zgodę - z Katowic do zachowanej bramy dawnego obozu w Świętochłowicach. W tym roku, przy mroźnej pogodzie, z katowickiego Placu Wolności w dziewięciokilometrową trasę, jaką 78. lat temu pokonała pierwsza część więźniów Zgody, wyruszyło ok. 200 osób.
Jak ocenił w rozmowie z PAP lider RAŚ Jerzy Gorzelik, dla szerszego upowszechnienia wiedzy o Tragedii Górnośląskiej potrzebne jest zawarcie materiałów o niej w programach szkolnych. „Byliśmy na dobrej drodze kilkanaście lat temu, kiedy też Instytut Pamięci Narodowej zaangażował się w te działania edukacyjne: przygotowany był specjalny materiał, z którym udawało się trafić do szkół. I to jest warunek konieczny, aby ta świadomość była powszechna” – uznał.
„W tej chwili stowarzyszenia regionalne organizują te obchody – regularnie, na początku roku; jeszcze mniejszość niemiecka spotyka się na Zgodzie w czerwcu. Dziennikarze relacjonują je i wykorzystują to, aby przypominać najważniejsze fakty. Ale wiadomo, że ma to ograniczony rezonans. Ale tak najwięcej, jeśli chodzi o historię, dowiadujemy się w szkole” – wskazał Gorzelik.
W tegorocznym marszu, prócz niego, uczestniczył m.in. europoseł Łukasz Kohut (Wiosna, S&D) czy Peter Langer ze Ślonskiej Ferajny. Ślonsko Ferajna zorganizowała też w sobotę wcześniej uroczystości na mysłowickiej promenadzie, pod pomnikiem dawnego obozu Rosengarten, a mysłowickie koło RAŚ – na leśnym cmentarzu w dzielnicy tego miasta, Ławkach.
Obóz w Świętochłowicach-Zgodzie, będący wcześniej filią hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, otwarto ponownie w 1945 r., gdy sowieccy żołnierze wkroczyli na Górny Śląsk. Trafiali tam m.in. Ślązacy podejrzewani o wrogi stosunek do władzy i żołnierze AK. Osadzane tam osoby nazywano "zbrodniarzami faszystowsko-hitlerowskimi".
Od lutego do listopada 1945 r., gdy obóz służył komunistycznemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, przeszło przez niego ok. 6 tys. osób. Minimalna liczba śmiertelnych ofiar szacowana jest na ok. 1,7 tys. osób, inne opracowania mówią o ponad 2 tys., a nawet 3 tys. osób. Część z nich, w tym wiele kobiet i dzieci, zginęła w lipcu 1945 r., gdy w obozie wybuchła epidemia tyfusu.
Komendantem obozu był funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa PRL Salomon Morel (polska prokuratura oskarżyła go w 1996 r. o śmierć ponad 1,5 tys. osób; zmarł nieosądzony w 2007 r. w Izraelu). Liczba śmiertelnych ofiar obozu szacowana jest na blisko 2 tys. Jak przypomina RAŚ, odwołując się do ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej, obóz ten był tylko jednym z licznych powojennych miejsc prześladowań.
W 2015 r. szef katowickiego oddziału IPN dr Andrzej Sznajder pisał w czasopiśmie "Fabryka Silesia", że obóz "Świętochłowice nie jest nawet wierzchołkiem góry lodowej, gdy uświadomimy sobie, że w latach 1945-56 powstało ponad 200 obozów pracy przymusowej dla ludności uznanej za niemiecką i oczekującej na +rehabilitację+".