- Trzy lata przed Dakarem były bardzo ciekawe, wymagało to wyrzeczeń, z czym ja nie miałem problemu, bo było to moje największe marzenie, żeby ten Dakar wygrać - o kulisach swoich przygotowań opowiadał do rajdu Dakar opowiadał jego zwycięzca, Eryk Goczał, startujący w klasie lekkich pojazdów.
Eryk Goczał komentował współpracę w ramach zespołu, bo w rajdzie wystartowali również: ojciec Eryka, Marek (trzeci w klasyfikacji generalnej) oraz wujek - Michał. Triumfator rajdu wyjawił, że decyzję o ataku na ostatnich etapach podjęli wspólnie. - Siadliśmy przy stole i mówimy: "panowie, co robimy, żeby tego największego Beduina [statuetkę dla zwycięzcy] przywieźć do Polski". Mieliśmy też założenie, że pod koniec rajdu, jak będzie szansa - jedziemy "teamowo", to znaczy że jedna osoba, która ma największe szanse, żeby walczyć - to byłem ja - wyciąga wszystkie części z mavericka [samochodu rajdowego] i po prostu, żeby być lżejszym i szybszym te części wiozą dwa samochody za tobą a byli to mój tata i mój wujek - przyznawał Eryk Goczał. Rozmówca Radia eM dopytywany, czy również pomagałby tacie lub wujkowi, gdyby to oni byli szybsi na półmetku odparł: "oczywiście, taki był plan". Co do kwestii rodzinnych, rajdowiec podkreślił rolę swojej... mamy, która pełniąc za kulisami managerskie obowiązki została nazwana przez członków teamu "mamadżerką".
A o czym się myśli jadąc po bezdrożach kilkaset kilometrów dziennie? Czy jest opcja, by rozglądać się po krajobrazach Arabii Saudyjskiej? - Krajobraz jest przepiękny, ale nie powiem o nim dużo, bo jedną z najważniejszych rzeczy na to jest opanować się, żeby na te widoki nie patrzeć. To trochę przykre, bo jesteś w nieprawdopodobnych miejscach ze skałami, ale jedyne o czym myślisz to oczy na drodze i nie można popatrzeć nigdzie indziej. Właśnie to ściąganie oczu nawet na sekundę może zakończyć twój rajd. I tak naprawdę podczas rajdu myśli się o tym, by jechać coraz szybciej i gdzie znaleźć te sekundy. Na każdym rodzaju terenu, jakim jestem ja myślę, jak mogę tu pojechać szybciej i co mogę tu jeszcze zrobić - wskazywał Eryk Goczał.
Dla niespodziewanego triumfatora Dakaru był to debiutancki start. 18-latek kilka miesięcy wcześniej odebrał prawo jazdy a przed nim w tym roku międzynarodowa matura. Co go najbardziej stresowało lub stresuje? - Na każdej z tych części skupiam się po kolei. Jednak zdanie prawa jazdy też było stresujące, miałem tylko jedno podejście żeby jechać na Dakar. Myślę, że jednak z tych trzech to wystartowanie w Dakarze było takim największym dla mnie momentem, bo naprawdę wiele lat mocno się do tego przygotowywałem.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.