Przekonaniem tym od pięciu lat kierują się organizatorzy gry miejskiej w Bielsku-Białej, którzy zapraszają młodzież, by wędrowała po mieście, poznając tajniki historii sprzed 40 lat, o której mówią im uczestnicy tamtych wydarzeń..
Jesteśmy niewinni! - tak od drzwi witała się na z przesłuchującym kolejna drużyna uczestników gry miejskiej, po raz piąty zorganizowanej w Bielsku-Białej w rocznicę tego historycznego wydarzenia.
Nad przygotowaniem gry czuwali członkowie Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, a wspierali ich przedstawiciele stowarzyszenia Podbeskidzie Wspólna Pamięć, przy współpracy z Solidarnością i IPN. Całość koordynował Piotr Pietras z ZHR, przy wsparciu Artura Kasprzykowskiego z IPN. Kilkudziesięciu uczestników wędrowało z mapkami, wykonując kolejne konspiracyjne zadania, biorąc udział w nielegalnej demonstracji ulicznej i starciach z ZOMO…
- Za samo wejście do konspiracyjnego lokalu drukarni wyrok wynosił trzy lata więzienia - przypominał kolejnym drużynom Wiesław Pyzio z Andrychowa, jeden z nielicznych w czasie stanu wojennego skazany aż dwoma wyrokami. Jak wykonać ulotkę na powielaczu techniką sitodruku, pokazywał Tomasz Zaręba, syn podziemnego drukarza. Z kolei więziona za drukowanie podziemnej prasy Aleksandra Machowiak czuwała nad szyfrowaniem informacji przy użyciu archaicznej dziś maszyny do pisania. Uczestnicy gry radzili sobie świetnie, a noty za poszczególne zadania zbierali na karcie do złudzenia przypominającej dawne kartki na żywność.
W gmachu prokuratury w sali przesłuchań z młodymi rozmawiał Mirosław Styczeń, w latach 80. ubiegłego wieku rzecznik prasowy Solidarności Podbeskidzia, a później wojewoda bielski. Mówił młodzieży o tym, że bezprawnie uwięziono 13 grudnia i później ok. 14 tys. osób, a wyroki, jakie zapadły wobec działaczy „S” na Podbeskidziu, były najwyższe w Polsce. - Władza nie tyle karała za konkretną działalność, ile za zorganizowany 10 miesięcy wcześniej strajk generalny w całym regionie, wymierzony przeciw nadużyciom ludzi aparatu władzy. Jeden z działaczy dostał trzy i pół roku więzienia za to, że mógł (!) dostarczać papier na ulotki, bo pracował jako zaopatrzeniowiec… - tłumaczył M. Styczeń, a podczas podsumowania gry zaprosił młodych do obejrzenia filmu dokumentalnego z odwiedzin byłych internowanych w ośrodku w Nowym Łupkowie w Bieszczadach. Tam także z jego inicjatywy powstał obelisk upamiętniający obecność internowanych. - Takich miejsc, w których przetrzymywano bezprawnie tysiące ludzi było w Polsce kilkadziesiąt. I każde z nich powinno nosić ślad tamtej historii, jakąś tablicę… - zaznaczał Styczeń.
- Teraz młodzież już oswoiła się z formułą gry, jest nastawiona na wykonywanie zadań i solidnie je wykonuje - mówiła z uznaniem Władysława Bobowska z zarządu Stowarzyszenia Podbeskidzie - Wspólna Pamięć, dyżurująca w punkcie szycia biało-czerwonych opasek.
- Ogromne znaczenie tej formy poznawania historii ma to, że od początku w każdym drużyny miały do czynienia z autentycznymi świadkami i uczestnikami tamtych wydarzeń, dlatego jestem wdzięczny wszystkim dawnym działaczom i konspiratorom, że są z nami co roku i mówią młodym, jak to było - mówi Bogdan Szozda, prezes Stowarzyszenia Podbeskidzie - Wspólna Pamięć.