Władze Ukrainy odwołały w sobotę wieczorem alarm na terytorium całego kraju, ogłoszony z powodu zmasowanego ataku rakietowego Rosji. W mieście Dniepr trwa wydobywanie ludzi spod ruin bloku, trafionego rosyjskim pociskiem rakietowym. Co najmniej pięć osób zginęło, a 27 zostało rannych.
Rosyjski pocisk trafił w wielokondygnacyjny blok, niszcząc całą klatkę schodową. "Już pięciu zabitych" - powiadomił w Telegramie szef władz wojskowych obwodu dniepropietrowskiego Wałentyn Rezniczenko. (https://t.me/dnipropetrovskaODA/2995).
We wcześniejszym wpisie urzędnik poinformował o liczbie rannych. "Rannych zostało 27 osób. Wśród nich sześcioro dzieci. Wszyscy w szpitalu. Płońcie w piekle rosyjscy nieludzie" - napisał Rezniczenko. (https://t.me/dnipropetrovskaODA/2994). (PAP)
Zastępca szefa biura prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Kyryło Tymoszenko opublikował zdjęcie częściowo zniszczonego, spowitego dymem wielokondygnacyjnego bloku, w którym uderzenie pocisku rakietowego zniszczyło jedną klatkę schodową.
Rosyjski atak w sobotnie popołudnie uszkodził obiekty cywilnej infrastruktury krytycznej w obwodzie lwowskim i charkowskim - poinformowały lokalne władze, uprzedzając o problemach z dostawami prądu i wody.
"Wróg trafił w obiekt infrastruktury krytycznej w obwodzie lwowskim. Możliwe są problemy z dostawami prądu i wody. Pozostańcie w schronach. Zagrożenie nie minęło!" - pisał jeszcze w trakcie alarmu w Telegramie szef Lwowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej Maksym Kozycki. (https://t.me/kozytskyy_maksym_official/6396)
Podobne wiadomości nadeszły z obwodu charkowskiego na północnym wschodzie Ukrainy. "Odnotowano dwa ataki wrogich rakiet, które trafiły w obiekty krytycznej infrastruktury w obwodzie. Na razie zastosowano awaryjne odłączenia prądu" - poinformował szef administracji obwodowej Ołeh Syniehubow.